O godz. 2.33 policja i straż pożarna otrzymały informację: wypadek na Wisłostradzie. - Byliśmy na miejscu dosłownie już po kilku minutach - mówi "Super Expressowi" mł. kpt. Tomasz Cisek z biura prasowego straży pożarnej. Tam strażacy zastali makabryczny widok - wrak auta wbity w filar Trasy Łazienkowskiej. Betonowa podpora przebiła się aż do tylnych siedzeń. - Musieliśmy jak najszybciej rozciąć auto, aby wydobyć z niego uwięzionego kierowcę i przekazać go ratownikom pogotowia - mówi strażak. Niestety, lekarze nie mogli już pomóc ofierze.
O samym wypadku na razie wiadomo jednak niewiele. Na tym odcinku Wisłostrady w związku z remontem estakad prędkość ograniczona jest do 40 km/h. 24-latek na pewno jechał dużo szybciej, kiedy stracił panowanie nad kierownicą. - Nie mamy informacji, aby był pod wpływem alkoholu - mówi mł. asp. Edyta Wisowska z Komendy Stołecznej Policji. Na miejscu do rana pracowała policja, straż pożarna oraz prokurator. Śledczy będą ustalać, co mogło być przyczyną tego nieszczęśliwego wypadku.