Warszawskie kanały są jak piękna krypta. Opowiadają historię ocalenia i śmierci powstańców

2025-08-03 10:59

Warszawskie kanały w 1944 r. były podziemnymi trasami komunikacyjnymi, łączącymi izolowane przez Niemców powstańcze dzielnice. Przeciskanie się przez nie w ciemnościach, ciasnocie i wilgoci stanowiło dla wielu ludzi, cywili i żołnierzy, barierę nie do przebycia. Dla innych, były wybawieniem. Dziś wędrówka tunelami podziemnej Warszawy - w niemal komfortowych warunkach i przy pełnym bezpieczeństwie może być tylko atrakcją. Ale może też przypominać o historii sprzed 81. lat. Ekipa "Super Expressu" weszła do kanału pod ulica Karową w Warszawie.

Warszawskie kanały - tragiczna historia i piękne miejsce

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express Warszawskie kanały - tragiczna historia i piękne miejsce

"kanały dla wielu wydawały się piekłem. Ale dla żołnierza były wybawieniem”

Warszawskie kanały w 1944 r. były podziemnymi trasami komunikacyjnymi, łączącymi izolowane przez Niemców powstańcze dzielnice. Przeciskanie się przez nie w ciemnościach, ciasnocie i wilgoci stanowiło dla wielu ludzi, cywili i żołnierzy, barierę nie do przebycia. Dla innych, były wybawieniem. Dziś wędrówka tunelami podziemnej Warszawy - w niemal komfortowych warunkach i przy pełnym bezpieczeństwie może być tylko atrakcją. Ale może też przypominać o historii sprzed 81. lat.

Gdy ścieki wlały mi się do wysokich butów z cholewami, poczułem wielką ulgę. Wyszedłem z piekła, dostałem jeszcze jedną szansę od życia. Ciasne, ciemne i wilgotne kanały wielu wydawały się piekłem. Ale dla żołnierza były wybawieniem” – tak w książce „Warszawskie gry wojenne" pisał o przeprawie kanałami nieżyjący już powstaniec warszawski Edmund Baranowski ps. Jur.

Inny powstaniec – Tymoteusz Duchowski ps. Motek, mówiący o sobie: „byłem szczurem kanałowym” opowiadał kiedyś dziennikarzom, jak przygotować się do „wizyty” w kanale, gdzie obowiązywały ścisłe reguły poruszania się: tą podstawową było zachowanie ciszy. - Ci, którzy przeciskali się tymi najniższymi kanałami, narzucali sobie gałgany na kark i na kolana. Że chronili kolana, to było oczywiste, ale gdy idziesz długo na czworakach, masz naturalny odruch by się wyprostować. Wtedy uderzasz karkiem w cegły - opowiadał wiele lat temu dziennikarzom Tymoteusz Duchowski. 

Ekipa "Super Expressu" w kanałach

Kanały w 1944 r. dla ponad 5 tys. ludzi ze Starego Miasta, żołnierzy i cywilów, były jedyną drogą ucieczki. Wtedy wody było w nich stosunkowo niewiele. Sierpień był suchy, więc sięgała najwyżej kolan.

Warszawskie wodociągi udostępniły niewielkiej grupie dziennikarzy kanały burzowe pod ul. Karową. Ekipa „Super Expressu” przemierzyła z pracownikami MPWiK kilkaset metrów pod ziemią, w kierunku Krakowskiego Przedmieścia.

Piękna architektonicznie lindleyowska konstrukcja, która była świadkiem dramatycznych sytuacji w Powstaniu Warszawskim,  została niemal komfortowo umyta na wizytę w 2025 r. Śmierdziało umiarkowanie. Szlamu było niewiele. Intensywniejszy fetor poczuliśmy, gdy doszliśmy do kanału ogólnospławnego, którym spływały regularne ścieki z warszawskiego Śródmieścia. Tu można było sobie wyobrazić, że o takim rwącym smrodliwym potoku głębokim na 30-40 cm wspominał w książce Edmund Baranowski.

Wyobraźnia działa, gdy gasną latarki i lampy błyskowe przy aparatach i kamerach, a z ulicy słychać huk przejeżdżających nad naszymi głowami aut. W Powstaniu Niemcy do takich kanałów wentylacyjnych wrzucali granaty.

- To pracownikom warszawskich wodociągów powstańcy zawdzięczają pomysł przemieszczania się kanałami. To oni wynieśli mapy tras i połączeń pod Warszawą, które potem pomogły w ewakuacji czy przenoszeniu meldunków – opowiadał nam Rafał Brodacki z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Niemcy zlekceważyli meldunki o kanałach

W pierwszej fazie powstania kanały były wykorzystywane do łączności oraz transportu broni, amunicji i środków opatrunkowych. Za ich pośrednictwem docierała również do poszczególnych walczących dzielnic poczta powstańcza. Śródmieście połączono nawet ze Starówką specjalną linią telefoniczną przy pomocy wodoszczelnego kabla zainstalowanego w kanale. Niemcy początkowo nie doceniali znaczenia kanałów w Powstaniu Warszawskim. Dowódcy zlekceważyli napływające meldunki o wykorzystywaniu kanałów przez powstańców. Dopiero zniknięcie obrońców Starówki uświadomiło dowództwu niemieckiemu, że powstańcy mogą w każdej chwili zjawić się na ich tyłach. Zaczęli obsadzać włazy, wieszali w studzienkach mikrofony podsłuchowe. Po usłyszeniu odgłosów idących kanałem ludzi wrzucali do studzienek granaty, puszki z gazem trującym i łzawiącym, strzelali w głąb z karabinów maszynowych, budowali zapory mające na celu spiętrzenie wody i uniemożliwienie przejścia.

Wyszli z kanału wprost pod lufy Niemców

Trasa idąca kanałem burzowym od ul. Puławskiej przy ul. Dworkowej kończyła się włazem u zbiegu Al. Ujazdowskich i ul. Wilczej. Była to jedyna trasa komunikacyjna nie wykryta przez Niemców przez cały czas Powstania Warszawskiego.

Z włazem na Dworkowej wiąże się dramatyczna historia ewakuacji 27 września 1944 r. Część powstańców pułku "Baszta" dotarło wówczas po morderczej podziemnej wędrówce do otwartego włazu przy ul. Dworkowej. Ale tu po wyjściu na powierzchnię zostali otoczeni przez SS-manów. 120 bezbronnych powstańców i osób cywilnych, w tym 50 żołnierzy osłonowej kompanii B-1 pułku "Baszta" zostało rozstrzelanych. Dopiero niemiecki oficer, który pojawił się w pobliżu, wstrzymał dalszą egzekucję, która nie powinna się wydarzyć. Wówczas już obowiązywał rozejm, a powstańcy mieli być traktowani jak jeńcy wojenni. Z Mokotowa wyszło łącznie w dniach 26-27 września 1944 r. kanałami około 950 osób. W wyniku zaistniałej sytuacji wielu z nich zostało tam na zawsze. Nie wszystkie odnalezione później w kanałach ciała udało się zidentyfikować. Wielu z nich do dziś to "zaginienieni bez wieści w Powstaniu Warszawskim".

Ten fakt przypominany jest co roku 1 sierpnia podczas uroczystości na Mokotowie. To tam z Parku Dreszera kończy się Marsz Mokotowa. 

Tymi kanałami szli powstańcy. "Super Express" w podziemiach Warszawy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki