Kierowca toyoty z zarzutami po wypadku na Bielanach
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała, że Mariusz J., zawodowy kierowca, odpowie za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jak ustalono, 47-latek zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych, nie zachował szczególnej ostrożności, nie ustąpił pierwszeństwa grupie osób przechodzących na zielonym świetle i wjechał w nich mimo czerwonego sygnału dla swojego kierunku jazdy.
Do tragedii doszło na czteropasmowej ulicy Marymonckiej. Według ustaleń śledczych, toyota poruszała się od strony centrum w kierunku Łomianek.
Moment zderzenia był niezwykle gwałtowny. Pojazd uderzył w pierwszych przechodniów, przewracając ich na maskę i odrzucając na asfalt. Siła uderzenia spowodowała poważne obrażenia u wszystkich poszkodowanych – od złamań po rozległe urazy wewnętrzne. − U pierwszej osoby stwierdzono złamanie trzech żeber oraz ranę głowy, u drugiej złamanie kręgosłupa w dwóch miejscach i złamanie lewej nogi. Trzecia osoba doznała obrażeń wielonarządowych, w wyniku których zmarła 11 sierpnia. Kolejna poszkodowana kobieta, również na skutek obrażeń wielonarządowych, zmarła 13 sierpnia − wylicza prokurator.
Podczas przesłuchania Mariusz J. nie zaprzeczył swojemu udziałowi w zdarzeniu. Twierdził, że dojeżdżał do przejścia i hamował. Po wypadku miał brać udział w udzielaniu pomocy rannym. Prokurator zastosował wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe w wysokości 40 tysięcy złotych, dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Badania wykazały, że w chwili wypadku Mariusz J. był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków odurzających, co potwierdziły przeprowadzone badania krwi.
Śledczy wciąż ustalają dokładny przebieg tragedii, analizując nagrania z monitoringu, zeznania świadków oraz dane dotyczące prędkości i stanu technicznego pojazdu.