Chłopak z warszawskiej Pragi wspomina pierwszą pielgrzymkę papieską

2019-06-05 16:20

Bogdan Sadowski (63 l.) od dziesięciu lat diakon, historyk sztuki kościelnej, mąż, ojciec, dziadek, ekspert w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie i redaktor naczelny Magnificat Polska dokładnie pamięta pierwszą pielgrzymkę papieską, która odbyła się 40 lat temu 2 czerwca 1979 roku. - Pierwsze spotkanie z papieżem było w sobotę na pl. Zwycięstwa, a w niedzielę rano z młodzieżą pod kościołem św. Anny przy pl. Zamkowym. Tego dnia w niedzielę były moje trzecie, ostatnie zapowiedzi przedślubne. Moja narzeczona, obecna żona, przyjechała do Warszawy i to jest to połączenie Jana Pawła II z historią mojego życia.

Jan Paweł II odmienił moje życie

i

Autor: PIOTR GRZYBOWSKI/ SUPER EXPRESS Jan Paweł II odmienił moje życie

Diakon dk.Bogdan Sadowski (63 l.) ekspert w Centrum Myśli Jana Pawła II i redaktor naczelny Magnifikat Polska,ojciec dwóch synów i dziadek pięciu wnuków przyznaje, że pierwsza pielgrzymka papieża Polaka Jana Pawła II do Polski 2 czerwca 1979 roku bardzo zmieniła jego życie. -To był najpiękniejszy czas w moim życiu. Byłem wtedy studentem, miałem 23 lata i w mojej parafii ksiądz w niedzielę czytał moje trzecie zapowiedzi przedślubne - wspomina dk Sadowski. - Każde słowo Ojca Świętego z homilii, na którą czekały tłumy ludzi utwierdzało mnie w przekonaniu, że tak...dla prawdy, wolności i Chrystusa. Zostałem diakonem stałym. Diakonat stały przywrócono po 1000 latach także w Polsce.

Zadaniem każdego człowieka jest być twórcą własnego życia: człowiek ma uczynić z niego arcydzieło
sztuki. (Jan Paweł II).

Papieskie nauki sprawiły, że został diakonem, może błogosławić śluby, głosić homilie w kościele, chrzcić a także przewodniczyć obrzędom pogrzebowym, a ponadto jest zwykłym szafarzem Komunii świętej.

A jego historia z Janem Pawłem II zaczęła się w 1979 roku, gdy Bogdan Sadowski studiował historię sztuki kościelnej na Akademii Teologii Katolickiej( Obecnie UKSW). Studenci na uczelni dowiedzieli się, że zbliża się wizyta papieża w Polsce, w Warszawie i że rozpoczęło się poszukiwanie chętnych do pilnowania porządku. – Zgłosiłem się bardzo szybciutko i pierwsze spotkanie było w duszpasterstwie św. Anny w Warszawie. Dostaliśmy przydział: schody ruchome u góry, blisko kolumny Zygmunta, „to będzie wasz ważny punkt w niedzielnym spotkaniu z młodzieżą” - opowiada dk. Sadowski, który jako sprzęt porządkowego otrzymał niebieską furażerkę z herbem papieskim i identyfikator ze zdjęciem i adresem zamieszkania - Franciszkańska 3. – Dodatkową atrakcją była też gwiazdka, która odznaczała dowódcę odcinka, ksiądz miał dwie albo trzy gwiazdeczki. Te pamiątki oddał do muzeum Jana Pawła II w Wilanowie.

Sobota i niebieska furażerka

W sobotę 2 czerwca 1979 r na pl. Zwycięstwa (obecny pl. Piłusudskiego) świeciło słońce i było ciepło. Z jednej strony hotel Victoria( obecny Novotel) a z drugiej Teatr Wielki. Na przeciwko ogrodu Saskiego wysoki ołtarz i wysoki krzyż z czerwoną stułą.
Bogdan wówczas mieszkał przy ul. Franciszkańskiej 3 na Nowym Mieście w Warszawie, bardzo blisko pl. Zwycięstwa. – Mogłem dużo przebywać tam na miejscu i wracać do domu coś zjeść. Pamiętam tą atmosferę, że w nocy z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę młodzież koczowała całe noce na ulicach. Pierwszy raz widziało się ludzi, którzy nie mają żadnego lęku przed milicją, tym komunizmem, który nas ograniczał, tylko wszyscy czuli się wolni – opowiada. – Za PRL-u ktoś, kto spał na chodniku, niedaleko pałacu rządowego, to niespotykane – dodaje.
Przejazd papieża samochodem marki Star przez Krakowskie Przedmieście to niezapomniany obraz. – Bardzo dobrze pamiętam, ten ludzki odruch rzucania kwiatów. Ludzie z dalszych rzędów podawali do tych bliższych ulicy przepiękne bukiety i rzucali papieżowi.

Bogdan pochodzi z praskiej robotniczej rodziny, tata był partyjny. Wiarę katolicką wybrał świadomie i jak twierdzi nie znalazł prawdy poza chrześcijaństwem. Dlatego w dniu przyjazdu papieża chciał tak jak wszyscy inni dotrzeć i wysłuchać papieskiej homilii. Ale dotarcie pod sam ołtarz nie było łatwe, pomimo parafialnych wejściówek. – Korzystając z niebieskiej furażerki i identyfikatora dotarłem w sobotę na plac Zwycięstwa. Panowała zwykła normalna, uczciwa serdeczność, bez zadęcia – opowiada. Wokół było trochę karetek pogotowia, w mediach PRL-u mówiło się, że jest zagrożenie stratowaniem. Plac Zwycięstwa był całkowicie zapchany. Za grobem Nieznanego Żołnierza, każde miejsce okazywało się być zatkane ludźmi, widać było pnie drzew stojące jakby razem z tłumem. – Nikt się nie przepychał. Porządek był, pokażemy im (władzy), że nie jesteśmy motłochem, jesteśmy wierzący i chcemy powitać papieża – opowiada dk. Sadowski, który razem z tłumem czekał na papieża. – I nagle! Widzę papieża ponad głowami, jechał jakąś limuzyną. Podjechał do ołtarza, zaczęła się msza, wszystko pięknie, pobożnie, ale wszyscy czekają na homilie, Co powie? – relacjonuje. – Jego kazania słuchałem bardzo emocjonalnie, żeby to przeżyć. Miałem świadomość, że dzieje się coś niezwykłego. Papież nie atakował komuny, ale ewidentnie o tym mówił. – Wszyscy wiedzieliśmy, ale o tym się głośno nie mówiło, że ruscy zatrzymali się na Pradze nie pomogli Powstańcom Warszawskim, o tym, że opuścili Polskę alianci, że Chrystusa nie można wymazać z historii, i to, że Ojczyzna nie zaczęła się 22 lipca 1945 roku, tylko ma 1000 lat i jest związana z Kościołem i bez chrześcijaństwa nie można Polski zrozumieć – wspomina homilię. – W tym ogromnym tłumie nikt nie krzyczał, że nie, że to nieprawda. Wtedy w papieskim przemówieniu wszystko było oczywiste. Dla mnie te słowa były bardzo mocne. Nie uważam, że każdy Polak to katolik, ale każdy nawet niewierzący musi przyznać, że Kościół tą państwowość budował, to są fakty. I te fakty trzeba uszanować.
Zdecydowana większość społeczeństwa podzielała wtedy ten pogląd – zaznacza. – Każde słowo Ojca Świętego z tej homilii, utwierdzało mnie w przekonaniu, że całe życie przekłada się na wybory.

Niech zstąpi Duch Twój

Oto słynne słowa Papieża Polaka : „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”. – Pamiętam te słowa i tą dramatyczną przerwę. Nawet sobie pomyślałem, że to za bardzo aktorskie jest, za bardzo, ale potem dowiedziałem się, że kardynał Karol Wojtyła był aktorem teatru Słowa. My z Warszawy mało Go znaliśmy, dla nas kardynałem był Stefan Wyszyński– wspomina dk. Sadowski. Pamięta też, że cała homilia była bardzo często przerywana oklaskami. A także dotąd słyszy pieśń - zza drzew, zza grobu Nieznanego
Żołnierza dochodzi - płynie ten śpiew "My chcemy Boga". To jedno z najmocniejszych przeżyć tej wspólnoty, która się wtedy rodzi – dodaje diakon. – W każdym z nas była wtedy taka myśl, że z tego coś musi być. Dla ludzi wierzących wezwanie Ducha Świętego przez Papieża w obecności biskupów, episkopatu, wiernych, przed niedzielą uroczystości Zesłania Ducha Świętego ma ogromną moc! Przypomnijmy papież powiedział: w
przeddzień tego święta: „razem z Wami wszystkimi wołam!” (...) Wiemy dziś, że potem była Solidarność, strajki, upadek komunizmu.

Bogdan nie pamięta jak się uroczystość skończyła, drogi do domu nie pamięta, tłum ogarnęła jakaś euforia, ludzie byli poruszeni. - A to nie była rewolucyjna zmiana, często ludzie mówią, że się policzyliśmy, zobaczyliśmy, że jesteśmy że nie jesteśmy jakimś marginesem, jest nas tłum. Nawet milicjanci byli uprzejmi i w miarę serdeczni. To było widać. I nie chodzi tylko o „kościółkowość”, tylko o nas ludzi, którzy mamy swoje myśli, swoją wolę, swoje człowieczeństwo...

Niedziela dla młodzieży

Jako porządkowy Bogdan Sadowski już o trzeciej rano razem z ekipą musiał być przy schodkach ruchomych przy kolumnie Zygmunta. Papież wtedy spał na Miodowej w kurii i przyjechał czarnym osobowym samochodem pod kolumnę. Bogdan opowiada:
Papież wysiada pod kolumną i wita się z ludźmi i idzie w moim kierunku... Nie mogłem go dotknąć bo było takie parcie ludzi, że by Go stratowali. Porządkowi trzymali się za ręce i ochraniali Papieża. – Czułem, że od niego emanowało coś niezwykłego, jakbym zamknął oczy to bym też to czuł – dodaje.


Niedzielna msza dla młodzieży i papieskie kazanie było o wartościach. Mówił o potrzebie zdobywania wolności
wewnętrznej: bo "Prawda Was wyzwoli". – Ale najfajniejsze było to, że postawił wysoko poprzeczkę i powiedział nam: nie dajcie sobą manipulować. A potem odłożył kartkę i zapytał: „Wiecie ja od wczoraj zastanawiałem się co to znaczą te oklaski? I pomyślałem, że to dialog z wami”. Według mnie to dla mnie było pierwsze z tych słynnych nieoficjalnych spotkań z młodzieżą – wyznaje diakon.

Tamtej niedzieli 3 czercwa 1979 r. ludzie niechętnie się rozchodzili. Nad głowami pojawił się helikopter, a jeden z księży krzyknął „Papież nas żegna”. - A potem pod koniec czerwca był mój ślub w kościele Opatrzności Bożej w Łodzi. I to jest to połączenie Jana Pawła II z historią mojego życia – dodaje diakon Bogdan, którego Jan Paweł II zainspirował do wewnętrznej przemiany (...)


Zadaniem każdego człowieka jest być twórcą własnego życia: człowiek ma uczynić z niego arcydzieło
sztuki. (Jan Paweł II).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki