Hanna Gronkiewicz-Waltz

i

Autor: Paweł Dąbrowski/Super Express Hanna Gronkiewicz-Waltz

Wywiad z Hanną Gronkiewicz Waltz: Gdyby mnie znaleziono pijaną na ulicy, to bym powiedziała, że się wstydzę

2018-11-18 18:43

Wywiad z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz Waltz. Czego żałuje z  perspektywy końca 12-letniej prezydentury? W które rejony Warszawy boi się sama zapuszczać? Jakie ma plany na przyszłość i rady dla swojego następcy. Z Hanną Gronkiewicz Waltz rozmawia Izabela Kraj. 

Żałuje Pani czegoś z perspektywy końca tej 12-letniej prezydentury?

Decyzje trzeba podejmować tu i teraz, w oparciu o dostępną wiedzę i informacje.  Tę o wybuchu Powstania Warszawskiego dowódcy podejmowali na podstawie tych danych, które wtedy mieli. A ocena tego wydarzenia  należy do historykom, którzy do dziś dnia mają na ten temat różne opinie. To oczywiście porównanie nieadekwatne z tym, z czym ja mam do czynienia, ale  obrazowe. Gdy spalił się Most Łazienkowski, to przyszedł do mnie profesor ze swoją habilitacją o spalonych mostach na świecie i stwierdził albo robimy remont – dłużej i drożej, albo rozbieramy i budujemy na nowo. I po dwóch godzinach dyskusji podjęliśmy decyzję, że trzeba budować od nowa. W Warszawie naprawdę tak dużo rzeczy udało się zrobić dlatego, że i ja i moi zastępcy nie baliśmy się podejmować decyzji.

Ale oceniając dziś aferę reprywatyzacyjną zmieniłaby pani swój sposób postępowania? Podjęłaby Pani inne decyzje?

Nie jestem jasnowidzem i nie mam zdolności przenikania sumień i umysłów pracowników, którzy w dodatku zostali zatrudnieni przez moich poprzedników. To jest odczucie porównywalne do tego, gdy zostaniesz okradziony. Zawsze się zastanawiasz czy mógłbyś tego uniknąć. Ale życie pokazuje że nie, skoro cię ktoś jednak okradł.

Nie boi się Pani, że gdy przestanie Pani już być prezydentem, komisja weryfikacyjna każe panią doprowadzić na przesłuchania siłą?

Jeśli chcą mnie mieć jak najdłużej w życiu publicznym, to niech mnie wzywają. A taktyki procesowej nie zdradzę.

Czego było najtrudniej się Pani nauczyć na tym stanowisku?

Ja się cały czas przez te 12 lat uczyłam miasta i oczekiwań  jego mieszkańców. Dzięki temu, że zostałam prezydentem, poznałam specyfikę dzielnic. Dziś znam je wszystkie, wszędzie byłam.

A ta najbliższa sercu dzielnica – poza Wawrem, w którym pani mieszka?

Mokotów. Tam spędziłam część mojego życia, skończyłam szkołę 113 na Chełmskiej, liceum 44 na Dolnej, mieszka tam moja mama a ojciec w powstaniu walczył w „Baszcie”.

Są rejony w Warszawie, których się Pani boi, w które się sama nie zapuści?

Nie mam takich lęków. Oczywiście, przywołując stereotyp, nie będę szła sama o 3 w nocy po Stalowej. Ale to nie lęk, tylko roztropność. Równie dobrze mogłoby mnie coś złego spotkać w środku Żoliborza o tej porze. Ale generalnie nie mam lęku przed ludźmi. To było szokiem dla niektórych moich współpracowników po pierwszej wigilii dla warszawiaków na pl. Teatralnym, gdy nie miałam problemu ze spotkaniem z ludźmi, nawet jeśli było czuć od niektórych alkohol. Ostatnio też podeszła do mnie starsza pani, powiedziała, że cieszy się że Trzaskowski wygrał i rzuciła mi się na szyję. Więc ją uściskałam.

Ale był taki moment tej prezydentury, że się Pani wycofała i nie pokazywała publicznie. Uciekła pani w zacisze gabinetu od afery.

Bo ciągle pytaliście mnie tylko o reprywatyzację, a ja skupiłam się na wdrożeniu tzw. „malej ustawy reprywatyzacyjnej” oraz kontynuowałam realizacje naszych planów.

To nasza wina?

Wyjaśniłam wszystko na kilku konferencjach, udzieliłam też wielu wywiadów. Pilnie wprowadziłam zmiany personalne i oczywiście rozwiązałam biuro gospodarki nieruchomościami. Przeprowadzono też audyt. Ale ważne też było aby dać czas, żeby emocje trochę opadły. I wytrwałam, ufam ,że z korzyścią  dla miasta i mieszkańców o czym świadczy sześćdziesięcioprocentowa pozytywna ocena.

HGW o rejonach Warszawy w które boi się zapuszczać: Nie mam takich lęków. Oczywiście, przywołując stereotyp, nie będę szła sama o 3 w nocy po Stalowej. Ale to nie lęk, tylko roztropność. Równie dobrze mogłoby mnie coś złego spotkać w środku Żoliborza o tej porze. Ale generalnie nie mam lęku przed ludźmi. To było szokiem dla niektórych moich współpracowników po pierwszej wigilii dla warszawiaków na pl. Teatralnym, gdy nie miałam problemu ze spotkaniem z ludźmi, nawet jeśli było czuć od niektórych alkohol. Ostatnio też podeszła do mnie starsza pani, powiedziała, że cieszy się że Trzaskowski wygrał i rzuciła mi się na szyję. Więc ją uściskałam.

I nie miała Pani takiego momentu zwątpienia, że „mam dość, odchodzę, rezygnuję”?

Nie. Nie czuję się olbrzymem, ale też  łatwo się nie poddaję.

Referendum w sprawie pani odwołania rzeczywiście zmobilizowało panią i ekipę do roboty?

Może nie tyle do roboty, ile do tego że bardziej skupiłam się na pokazywaniu tego co robimy.

A jeszcze a propos spotkań z ludźmi. Jest takie spotkanie z czasów tej prezydentury które do końca życia zapadnie Pani w pamięć?

Nie spotkanie a spotkania. Bo one dotyczą jednej kwestii. Bardzo wzruszające i miłe. Co kilka miesięcy wręczam medale z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego. To będzie już ok. 2 tysięcy odznaczonych osób.

Ja się spodziewałam, że opowie pani o spotkaniu z jakimś celebrytą albo głową państwa…

A ja o zwykłych ludziach (śmiech). Owszem, miło było poznać Michaela Bloomberga. Z celebrytami też się spotykałam np. właśnie u Bloomberga poznałam Woopie Goldberg a w Warszawie byłam na lunchu z Sharon Stone. Ale zapewniam, że chwile z warszawiakami, którzy są małżeństwem od 50 lat, są o wiele bardziej wzruszające.

Wstydzi się pani czegoś?

Gdyby mnie znaleziono pijaną na ulicy, to bym powiedziała, że się wstydzę ale nie piję, więc takich incydentów nie było.

A to nie wstyd że w europejskiej stolicy do dziś ludzie nie mają w domach kanalizacji i łazienek ani centralnego ogrzewania?

To wszyscy moi poprzednicy powinni się wstydzić za to w pierwszym rzędzie.  Moja ekipa zaczęła ten wielki plan rewitalizacji budynków, który zaczyna przynosić efekty.

Ale obiecane w 2006 roku 5 mostów nie powstało…

Wybudowaliśmy jeden albo dwa – wliczając Łazienkowski. Obiecując te mosty nie spodziewałam się, że tyle ludzi będzie korzystać z metra. A tunel pod Wisłą jest jak kolejny most. W ciągu tych 12 lat rząd poszerzył most Grota-Roweckiego. A w przypadku Mostu Krasińskiego żoliborzanie postawili takie weto, że zrezygnowałam. Ale to tylko oznacza, że słucham ludzi i nie uszczęśliwiam ich na sile.

Placu Defilad też się nie udało zabudować…

Bo to jest trudne miejsce do zabudowy. Dodatkowo odziedziczyłam po poprzedniku projekt budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, który finalnie okazał się nie do realizacji.  Ale za to udało się otoczyć Pałac Kultury wieżowcami, ten pomysł podpowiedział mi Andrzej Wajda i dzięki temu mamy dziś piękny pejzaż centrum stolicy.

A z czego jest pani najbardziej dumna?

Chyba najbardziej z transportu publicznego. Stworzenie wygodnej, odnowionej sieci autobusów, tramwajów, metra i SKM jest potrzebne każdemu, w każdym wieku. To taki szkielet, na którym można budować nowoczesne i przyjazne miasto. A metro jest przełamaniem czegoś co było planowane jeszcze przed wojną i dotąd nie mogło powstać. To jest pozytywne. Oczywiście cieszy mnie budowa mieszkań komunalnych czy obdarowanie dzieci z rodzin o niskich dochodach komputerami. Było wiele powodów do zadowolenia.

Była Pani sprawiedliwą szefową?

To nie do mnie pytanie. Starałam się.

Przywróciłaby pani dziś do pracy któregoś ze zwolnionych urzędników?

Nie. Ja zawsze dawałam drugą szansę ale jeśli ktoś jej nie wykorzystał to niestety... Każdy jest kowalem swojego losu.

We czwartek przekaże Pani prezydencki łańcuch Rafałowi Trzaskowskiemu i co dalej?

Zostaną mi moi studenci. I będzie więcej czasu dla rodziny. Będę mogła jeść z mężem śniadania nie tylko w soboty i w niedziele. A bardzo to lubimy. A co dalej, to czas pokaże a kilka dni temu byłam w radiu już nie jako prezydent a jako ekspert od prawa bankowego. Musze powoli zwolnić, bo to było bardzo intensywne 12 lat.

Marzyła Pani kiedyś, że będzie rządzić tak długo Warszawą?

Moje marzenia skończyły się, gdy nie dostałam się na aplikację po studiach. Takie były czasy, że wsparcie partyjne było ważne. Bycie adwokatem było moim marzeniem. Ale życie okazało się ciekawsze niż marzenia. I tak zleciało 25 lat w życiu publicznym.

Przejdzie pani do historii jako prezydent Warszawy. Jako jaki prezydent?

Nie pracowałam po to, żeby przechodzić do historii. Coś może po mnie zostanie jak w przypadku Starynkiewicza, który skanalizował miasta, czy Starzyńskiego, który miał ambitne plany, których nie mógł zrealizować bo wybuchła wojna. Ocena należy do mieszkańców.

A jakieś rady dla następcy?

Ja nie jestem „ciocia dobra rada”. I nie będę zasypywać go radami. A mam nadzieję, że Rafałowi Trzaskowskiemu uda się zrealizować wszystko, co sam zaplanował. I wtedy będzie dobrze.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki