Z narażeniem życia uratowała sąsiada z pożaru! Z domu zostały zgliszcza. Rodzina Wysockich prosi o pomoc

2025-02-27 10:24

To, co budowali przez lata, w ciągu chwili zabrał ogień. Tylko cud sprawił, że poruszający się na wózku inwalidzkim pan Paweł Wysocki (69 l.) z Kamionnej (woj. mazowieckie) nie spalił się żywcem w swoim domu. Z ognia w ostatniej chwili narażając własne życie wyprowadziła go sąsiadka. Spaliło się wszystko. Teraz niepełnosprawny Paweł, jego żona, córka i syn nie mają gdzie mieszkać. Proszą o pomoc w odbudowie domu.

Tragiczny pożar domu państwa Wysockich

Do pożaru domu, w którym spalił się dorobek życia państwa Wysockich z Kamionnej, doszło 18 lutego przed szóstą rano. Ogień o mało nie pozbawił życia sparaliżowanego pana Pawła Wysockiego (69 l.), którego ryzykując zżyciem wyprowadziła z płomieni sąsiadka pani Teresa Ojdana (68 l.).

Kilka minut po piątej rano Krystyna Wysocka (64 l.) spostrzegła, że piec kaflowy znajdujący się w pokoju jest gorący, pomimo tego, że całą noc nikt nie wkładał do paleniska węgla. Od razu pomyślała, że zapaliły się sadze. Wezwała straż pożarną, która błyskawicznie pojawiła się na miejscu.

- Sprawdzili komin kamerą, przeczyścili go i uspokoili nas, że nie ma zagrożenia – opowiada pani Krystyna Wysocka (64 l.) – Strażacy zabronili palić w piecu i kazali czekać aż komin wystygnie - dodaje.

Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Seria zabójstw w Warszawie. Policja zatrzymała dwóch mężczyzn

Sąsiadka uratowała pana Pawła z pożaru

- Po godzinie od wyjazdu strażaków zatelefonowałam do sąsiadki, bo dalej czuła spaleniznę i chciałam żeby ona to sprawdziła. Tereska pojawiała się bardzo szybko i usiadłyśmy na chwilę. Po kilku minutach wyszłam do pokoju i zaczęłam się dusić - opowiada pani Wysocka.

Ogień pojawił się błyskawicznie, ogarnął pokój i już przenosił się do kuchni.

- W płomieniach pozostał mój sparaliżowany maż na wózku inwalidzkim. Nie wiedziałam co robić, pozostało tylko uciekać, ale co z Pawłem – przemknęło mi po głowie. Nie miałam sił ratować go, ale tym zajęła się Tereska, która narażając swoje życie w szalejących płomieniach wypchała wózek z mężem na podwórko. Gdyby nie ona Paweł spaliłby się żywcem – ociera łzy wzruszenia.

– Nie czuję się bohaterką – mówi nam pani Teresa Ojdana (68 l.), sąsiadka państwa Wysockich. – Zrobiłam, to, co uczyniłby każdy człowiek. Na pewno gdyby nie moja determinacja Pawła nie było by już wśród żywych.

Z domu zostały zgliszcza. Rodzina Wysockich prosi o pomoc

Pan Paweł, jego żona, córka Dominika i syn Rafał po tragicznym pożarze domu  nie mają gdzie się podziać. Mieszkają kątem u sąsiadki bohaterki, ale myślą o odbudowie domu. Proszą o wparcie, bo pozostali tylko w tym co mieli na sobie.

- Bardzo prosimy o pomoc w odbudowie naszego domu – apeluje Dominika (27 l.). Zachęcamy do wsparcia zbiórki, która dostępna jest pod tym linkiem.

Sonda
Wiesz co robić w przypadku pożaru?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki