Prace zaczynają się z tygodniowym opóźnieniem spowodowanym uroczystościami żałobnymi po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Teraz drogowcy muszą nadrobić ten czas i jak najszybciej rozebrać wiadukty, żeby można było stawiać nowe. Właśnie dlatego wczoraj przed południem ekipy budowlańców zamknęły kładkę dla pieszych. Teraz ani samochody, ani ludzie nie przedostaną się w tym miejscu na drugą stronę torów kolejowych.
Zarząd Transportu Miejskiego z myślą o pieszych uruchomił tymczasową linię autobusową Z-5. W dzień powszedni autobusy kursują co kwadrans, a w weekendy - co pół godziny.
Jednak najgorsze ma dopiero nastąpić. W piątek po południu, sobotę i niedzielę zamknięta dla ruchu zostanie ulica Słomińskiego w okolicy dworca. - Samochody jadące od strony Pragi będą musiały skręcić przed wiaduktem w lewo w ulicę Bonifraterską, przeciąć Andersa na wiadukcie i zjechać ulicą Dawidowskiego z powrotem na Słomińskiego - wyjaśnia dyrektor Wiesław Witek (52 l.), stołeczny koordynator remontów i inwestycji.
Kierowcy są załamani. - To jest koszmar! Niech wreszcie odbudują ten przeklęty wiadukt! - denerwuje się Kazimierz Szymański (60 l.), kierowca z Żoliborza.
Jedna z trzech kładek wiaduktu będzie gotowa do końca października. Kolejne dwie zostaną oddane kierowcom w listopadzie 2011 roku.