Agnieszka Holland: Chciałabym być babcią!

2013-03-05 13:58

O Agnieszce Holland (65 l.) znów zrobiło się głośno. A to za sprawą dwóch wydarzeń. Jednego ze sfery prywatnej, drugiego ze sfery zawodowej. Światowej sławy reżyser, której córka Katarzyna Adamik (41 l.) jest lesbijką, publicznie poparła związki partnerskie i została za to skrytykowana. Poza tym na małe ekrany trafił jej serial o tragicznej śmierci Jana Palacha po interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku.

- Jak doszło do realizacji serialu "Gorejący krzew"?

- Jeden z organizatorów festiwalu w Pisku zachęcił mnie do przeczytania scenariusza opowiadającego historię Jana Palacha - studenta, który dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko bierności społeczeństwa po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Gdy czytałam tę opowieść, poczułam, że mówi o ważnym momencie mojego życia w bardzo prawdziwy sposób. Wyznałam, że projekt mnie interesuje, i wkrótce do moich drzwi zapukała trójka młodych ludzi...

- Podobnie jak przy filmie "W ciemności", tak i tu reżyserem drugiej ekipy była pani córka Kasia Adamik. Czy podział odpowiedzialności za zdjęcia był podobny?

- Kasia zrealizowała może 8-10 proc. zdjęć. Jest świetnym reżyserem, staramy się sobie nawzajem pomagać, a ja - jak tylko mogę - korzystam z jej ofiarności.

- Co panią najbardziej irytuje w głośnej ostatnio sprawie związków partnerskich?

- Smuci mnie nietolerancja, fakt, że ludziom, którzy się kochają i chcą być razem w godny sposób, uniemożliwia się to, że mając inne preferencje, inną tożsamość, są traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Homofobia to choroba społeczna, którą łatwo rozdmuchać. Ludzie boją się inności i niektórzy zideologizowani politycy chętnie na tych strunach grają. Tymczasem podobnie jak antysemityzm zatruwa dusze antysemitów, homofobia degraduje nie tylko tych, których wyklucza, dyskryminuje, ale przede wszystkim samych dyskryminujących.

- Chciałaby pani być babcią?

- Oczywiście, ale nie wiem, czy Kasia chciałaby być matką. Nie każdy człowiek, nie każda kobieta chce być rodzicem. Mam heteroseksualnych przyjaciół, którzy nie decydują się na prokreację. Ale mam też - w Stanach i we Francji - przyjaciół homoseksualistów, którzy wychowują własne lub przysposobione dzieci i są wspaniałymi rodzicami. Wiem, że w Polsce to trudne jeszcze do wyobrażenia, ale warto wiedzieć, jak to funkcjonuje w praktyce.

- Pani córka przyznała się, że jest lesbijką, powiedziała też, że jest gotowa wyjechać z kraju.

- To nie jest coś, do czego trzeba "się przyznawać". Kasia zapytana wprost powiedziała o swojej tożsamości, o swoim związku. Powiedziała też, że jeśli państwo odmówi jej praw obywatelskich, pomyśli o zmianie państwa. Ona ma wybór. Wykształciła się we Francji, pracowała ponad dziesięć lat w Stanach, zna obce języki. Jest obywatelką świata, może realizować swoje marzenia gdziekolwiek. Jest wiele osób, które takiego wyboru nie mają, ale nie o to przecież chodzi. Chodzi o jakość naszej demokracji, naszej wolności. Czy dotyczy wszystkich obywateli? Mam nadzieję, że polska wolność nie okaże się dyskryminacją. Przecież chyba nie chcemy, żeby ludzie innej orientacji albo ludzie bezpłodni byli zmuszani do emigracji? Albo heteroseksualni, wierzący i dzietni, młodzi i nowocześni, którzy nie chcą żyć w dusznej atmosferze państwa wyznaniowego? W ten sposób pozbędziemy się wielu wartościowych ludzi. Cieszyłam się, gdy Kasia zdecydowała się wrócić do Polski. Miałam poczucie, że przekazałam jej patriotyczne wartości, poczucie przynależności. Jednak nie będę jej namawiała do życia w kraju, gdzie plują jej w twarz z mównicy sejmowej tylko dlatego, że kocha kobietę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki