Alicja Węgorzewska w szczerych słowach rozlicza się z przeszłością: "Prawie nic nie udało mi się za pierwszym razem"

2023-12-21 15:36

Wielka gwiazda opery, Alicja Węgorzewska, na scenie obecna jest już od 30 lat. To właśnie jej benefisowi poświęcony będzie świąteczny odcinek programu „Jaka to melodia?”. W poruszającej rozmowie artystka zdradziła nam, z kim gwiazda uczci tę wyjątkową okazję, jak podsumowuje trzy dekady swojej pracy artystycznej i co napawa ją największą dumą?

- Świąteczny odcinek „Jaka to melodia?” będzie wyjątkowy, uczci w nim pani bowiem swój benefis. Jakie emocje pani towarzyszyły na planie, przy okazji podsumowania 30 lat pracy artystycznej?

- To był niesamowity odcinek! Tym bardziej, że miałam tu okazję spotkać szczególne dla mnie osoby - Marka Piekarczyka, Martę Burdynowicz i Bogdana Kierejszę. Marka poznałam jeszcze w czasach studenckich. Kiedy uczyłam się na Akademii Muzycznej w Gdańsku, Marek był już wielką gwiazdą, grał główną rolę w musicalu „Jesus Christ Superstar” w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Co ciekawe, dopiero tutaj, w programie, po ponad 30 latach znajomości, udało nam się po raz pierwszy zaśpiewać w duecie, z czego się bardzo cieszę. Martę z kolei poznałam, kiedy to ona była studentką. Jako dyrektor Mazowieckiego Teatru Muzycznego miałam okazję wysłuchać jej spektaklu dyplomowego, też zresztą w Gdańskiej Akademii Muzycznej! Pamiętam, jak martwiła się wówczas, że nie uda jej się zrobić kariery, ale zaledwie kila lat później wygrała „The Voice of Poland”, zdążyła też już wystąpić w mojej Bitwie Tenorów na Róże, śpiewałyśmy zresztą niedawno razem w „Rytmach Dwójki”. Z Bogdanem z kolei – skrzypkiem, kompozytorem i przyjacielem - znamy już około 20 lata i bardzo często razem występujemy. Już rok temu postanowiliśmy, że zmierzymy się z utworem „The Prayer”, który Céline Dion śpiewała z Andreą Bocellim i udało nam się ten plan zrealizować.

Alicja Węgorzewska o karierze córki. „Nie mówiłam, zostań lekarzem, prawnikiem czy śpiewaczką operową”

- Zapowiada się więc benefis pełen niezwykłych spotkań!

- To prawda, ale muszę zaznaczyć, to nie właściwie nie jedyna rocznica. Niedawno nakręciliśmy jubileuszową, 10. edycję Bitwy Tenorów na Róże, którą widzowie zobaczą jeszcze w tym roku. Z kolei moja fundacja, StartSmart, obchodzi w tym roku 15-lecie istnienia.

- Jest zatem co podsumowywać!

- Owszem, choć staram się do tego podchodzić z pewnym dystansem, bo mam wrażenie, że jak zaczynamy podliczać rzeczy, które nam się udały, to siłą rzeczy wracamy też do tego, co się nie udało, a stąd już krótka droga do niepotrzebnego rozpamiętywania. Ja nigdy tego nie lubiłam, bo staram się żyć tym, co przede mną, choć im starsza jestem, tym wyraźniej widzę, że tak naprawdę najważniejsze jest, żeby żyć „tu i teraz”. Ostatnie lata, które przyniosły wojny i pandemie, pokazały, że przyszłość jest niepewna i plany, które dziś robimy, jutro mogą ulec całkowitej zmianie. Martwiąc się o przyszłość, nie można więc zaniedbywać dnia dzisiejszego. Ludzie, z którymi przebywamy, projekty, nad którymi aktualnie pracujemy, relacje, które budujemy, pomoc, którą okazujemy – to jest najważniejsze w życiu.

- Podobno jako dziecko była pani bardzo nieśmiała. Co pani w takim razie te 30 lata temu pomogło znaleźć w sobie siłę i wiarę w siebie, by spróbować swoich sił na scenie?

- Myślę, że to przede wszystkim kwestia pewnej intuicji czy jakiegoś wewnętrznego głosu, który mi podpowiadał, że właśnie to jest moja droga, i że dobrze robię, wybierając ten kierunek, nawet jeśli będzie mnie to kosztowało bardzo dużo pracy. I tak rzeczywiście było. Mi się prawie nic w życiu nie udawało za pierwszym razem, dlatego śmieję się, że jestem „mistrzynią drugiego razu”! Nie uważam jednak, żeby to było złe, bo takie sytuacje dopingują do jeszcze większego wysiłku i wytrwałości.

The Voice Senior: Rafał Brzozowski i Alicja Węgorzewska cali we łzach! [WIDEO]

- Z czego jest pani dzisiaj, po tych trzech dekadach, najbardziej dumna?

- Ze swojej wszechstronności. Cieszę się, że nie zamknęłam się w świecie opery, że dzisiaj środowisko artystyczne postrzega mnie także jako poważnego producenta. Już w Wigilię, po pasterce z Watykanu, będzie można w Telewizji Polskiej posłuchać kolęd, które na moją prośbę Krzysztof Herdzin napisał dla Warszawskiej Opery Kameralnej. Tu już nie występuję jako śpiewaczka, tylko właśnie producent, dyrektor opery, który zrealizował bardzo piękny projekt, początkowo płytowy, ale który ostatecznie, za sprawą koncert, każdy będzie mógł usłyszeć w święta. Podobnie jest z Bitwą Tenorów na Róże - inicjatywą, którą wymyśliłam 10 lat temu, w rocznicę śmierci Jana Kiepury - żeby pokazać wszechstronność młodych ludzi. Taką, jaką odznaczał się sam Kiepura zresztą! Jak dodam do tego jeszcze fundację, spełnianie się na stanowisku dyrektora, a jednocześnie ciągłe kształcenie się, czego dowodem zdobywane przeze mnie stopnie naukowe, to myślę, że jeszcze parę fajnych rzeczy uda mi się w życiu zrobić (śmiech).

- Czego w takim razie życzyć pani z okazji tak wyjątkowego jubileuszu?

- W moim przypadku jest tak, że to szczęście bliskich daje mi ogromne poczucie spokoju i satysfakcji. Chciałabym więc przede wszystkim, żeby moja mama żyła jak najdłużej, i żeby moja córka się pięknie rozwijała. Obecnie studiuje aktorstwo, a od muzyki trochę ucieka, ale muszę przyznać, że ma poczucie rytmu i naprawdę świetny głos! Drugą ważną dla mnie kwestią jest to, aby nie przeoczyć rzeczy naprawdę istotnych, a nie jest to takie proste, gdy – tak jak ja – jest się pracoholikiem. Jest jeszcze wiele do zrobienia, ale chciałabym umieć w tym wszystkim zachować odpowiednią równowagę.

Emisja w TV:

"Jak to melodia?": odcinek specjalny 26 grudnia w TVP 1

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki