Alicja Węgorzewska-Whiskerd: Tak naprawdę nie miałam dzieciństwa

2012-01-30 3:00

Alicja Węgorzewska-Whiskerd (43 l.) to znana na całym świecie polska mezzosopranistka. Jej głos mogliśmy usłyszeć na ścieżce dźwiękowej do filmu "Wiedźmin". Ale szerokiej publiczności dała się poznać jako sympatyczna jurorka programu "Bitwa na głosy" w TVP 2. Tylko nam pani Alicja opowiada o swoim dzieciństwie, a właściwie jego braku, gdyż bardzo szybko zakochała się w muzyce i cała reszta świata przestała dla niej istnieć...

Moje dzieciństwo to dom moich dziadków w Szczecinie, w którym mieszkałam do 10. roku życia. Mając 4 lata, bezgranicznie zakochałam się w fortepianie i od tego czasu dzieciństwo przestało dla mnie istnieć. Wówczas pojawiła się odpowiedzialność, tabliczka mnożenia z Dziadkiem Karolem, wierszyki, akademie, itd.

Już wtedy byłam bardzo ambitna. Zawsze chciałam bardzo wiele i wszystko na sto procent, dlatego też nie umiałam zbytnio funkcjonować w rozbrykanym środowisku rówieśników, gdzie zawsze byłam postrzegana jako outsider.

Gdy miałam 6 lat, dostałam od Mamy w prezencie pianino. To wówczas było spełnieniem moich najskrytszych dziecięcych marzeń.

Zapamiętany przeze mnie smak z dzieciństwa... Mam taki! Towarzyszy mi do dziś, to przepyszna babka ziemniaczana ze śmietaną, uwielbiam! (śmiech).

Można więc stwierdzić, że to Dziadkowie mnie wychowali. To były cudowne czasy! Wielka miłość, ciepło, dobro. Czułam się totalnie rozpieszczana przez Dziadków. Mój Dziadek, który wiedział, że nienawidzę przedszkola, zawsze wymyślał przeróżne preteksty, tak czarował, aby do tego przedszkola mnie nie zaprowadzić. Zawsze było za zimno, za ślisko, za mokro, generalnie zawsze było coś. Dzięki temu mieliśmy dużo czasu dla siebie. Rozmawialiśmy o wszystkim, o świecie, o "mądrych rzeczach", zjawiskach.

Kiedy moi rówieśnicy nie znali jeszcze liter, ja w wieku czterech lat poznałam cały alfabet, wiele wierszyków oraz tabliczkę mnożenia do 100. Jedyną rzeczą, która mnie wtedy prześladowała, były piegi. Nie były one wówczas tak modne jak dziś... Wtedy mój Dziadek patrzył na mnie z zachwytem i mówił: "…dziewczynka bez piegów to jak niebo bez gwiazd…" Jaka to była miłość… Dziadek zmarł wcześnie. Miałam wówczas dziesięć lat. To był dla mnie straszny cios i bardzo to przeżyłam…

Z Babcią Ireną miałyśmy wspólne tajemnice, marzenia. Takie największe to zaśpiewać "Carmen" w rodzinnym Szczecinie… Dziadkowie utwierdzili mnie w przekonaniu, że marzenia się spełniają, trzeba je tylko mieć i chcieć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki