BEATA KOZIDRAK: Wyciągnęłam kolegów z paki - HISTORIA ŻYCIA

2012-11-28 20:26

Zawsze czułam, że Andrzej zrobi dla mnie to, co najlepsze - mówi Beata Kozidrak (52 l.). Bajm wkrótce będzie miał 35 lat! Jak żyli w komunie, gdzie wyciągała kolegów z paki? I dlaczego im się udało? - o tym opowiada Beata Kozidrak.

Chciałam mieć rodzinę, dziecko. Czułam, że da mi to możliwość pełnego przeżywania życia. Szczęśliwie Kasia urodziła się po dwóch latach od naszego ślubu. W jej wychowaniu pomagali nam dziadkowie. Ale pewnego dnia dostaliśmy sygnały od teściów, że kiedy wyjeżdżamy na koncert, córka się zmienia, zamyka się w sobie. Po prostu strasznie tęskni. I my, w tych siermiężnych komunistycznych czasach, gdy nie było w sklepach słoiczków z jedzeniem dla maluchów, jednorazowych pieluch, niczego, zdecydowaliśmy się zabierać Kasię ze sobą. Była najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem!

Ze względu na rodzinę, ale także dlatego, że następnego dnia miałam kolejny występ, nie lubiłam zostawać długo z kolegami po koncercie. Ale wiadomo, trasy to i rockandrollowe życie. Był komunizm, było szaro, ale i... wesoło. A jeszcze jak w hotelu spotkały się dwie kapele, np. taki Bajm z Perfectem! To były moje urodziny, w restauracji w Głogowie. Chwilę zostałam z kolegami, ale potem poszłam do pokoju spać. Jakoś tak w nocy obudziłam się i widzę, że nie ma Andrzeja, nie ma chłopaków. Okazało się, że kolegów ktoś zaczepił, panowie wdali się bójkę i wylądowali w pace. Co robić? Przecież na drugi dzień mamy koncert. Nawet prezydenta Głogowa prosiłam o pomoc. Koncert wtedy się nie odbył i dobrze, bo może panowie nie daliby rady. Umarł Tito, ogłoszono żałobę. Czasem los pomaga.

Chłopaki z zespołu i ekipy technicznej uwielbiali żarty. Kiedy śpiewałam "Co mi panie dasz", ludzie wstawali jak do hymnu. Ale w Pile... Klęczę na scenie, śpiewam, a widownia w śmiech. Coś mi pękło, wpadło za dekolt? - zaczęłam szukać. Nie, to technicy za moimi plecami spuszczali na sznurku pustą butelkę po szampanie. Oczywiście, że im się odgryzałam. Brałam mikrofon i udawałam, że śpiewam, a ruszałam tylko ustami. "Nie ma Beaty, gdzie jest mikrofon Beaty?!" - przesuwali nerwowo guziki na konsolecie.

W przyszłym roku będziemy obchodzić 35. rocznicę istnienia zespołu, 33 lata z Andrzejem jesteśmy po ślubie. A dziś ukazuje się książka o Bajmie "Płynie w nas gorąca krew", która to wszystko opisuje... Dlaczego odnieśliśmy sukces? Mnie i Andrzeja połączyła muzyka, pasja. Miłość! Zawsze czułam w Andrzeju oparcie wiedziałam, że zrobi dla mnie, to, co najlepsze. Załatwi najlepszą aparaturę, stworzy warunki, abyśmy mogli się dalej rozwijać. Wynegocjuje najwyższe stawki. Bo mnie kocha! Ale myślę, że odnieśliśmy sukces także dlatego, że ludzie mnie szanują, jestem prawdziwa, muzyka nigdy nie przestała być moją pasją.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki