Były partner Wodzianki zabrał jej dziecko i oskarżył o kradzież? [WIDEO]

2019-07-23 11:00

Dominika "Wodzianka" Zasiewska (30 l.) od kiedy przestała podawać wodę u Kuby Wojewódzkiego, rzadko pojawia się w mediach. Ostatnio zrobiło się o niej jednak głośno za sprawą konfliktu rodzinnego. Najpierw celebrytka oskarżyła swojego byłego partnera o pobicie i opublikowała zdjęcie poranionej twarzy. Pokazała także nagranie, gdy jej eks wciąga biała substancję nosem. Teraz opublikowała nagranie z kłótni w domu Piotra.

Dominika Wodzianka Zasiewska

i

Autor: WBF

Z nagrania wynika, że mężczyzna opiekuje się ich 5-letnim synem Gustawem. Dominika Zasiewska walczy w sądzie o piekę nad dzieckiem. Gdy ostatnio chciała zobaczyć się z synem i wtargnęła do domu byłego partnera, przeżyła koszmar. Gdy nie zastała w środku syna zaczęła się karczemnie awanturować z Piotrem, zarzucając mu, że m.in. wielki bałagan w pokoju 5-latka. Kłótnię nagrała na telefon komórkowy i opublikowała nagranie na InstaStory.

- Gdzie jest mój syn?! Nie ma w domu mojego syna?! Powinien być pod twoją opieką! Gdzie jest mój syn. Gustaw! Gustaw, synu jesteś? Jest Gucio? Gdzie jest Gucio? Gucio! Synu! - krzyczała Zasiewska.

Były partner nie pozostał jej dłużny i oskarżył ją o kradzież. - Weszłaś do mojego domu bezprawnie. Zginęło mi tysiąc złotych. Albo jeszcze dodatkowe rzeczy, zaraz sprawdzę - mówił Piotr.

Po tym, gdy Wodzianka nie zastała syna w jego pokoju pełnym rozrzuconych zabawek, doszło do szamotaniny. - Proszę natychmiast wyjść z mojego domu - zażądał mężczyzna, po czym wyrwał telefon z rąk Wodzianki.

Wodzianka próbowała się zabić. "Podcięłam sobie żyły"

Dominika Zasiewska twierdzi także, że później była żona Piotra - Lidia, miała się na nią rzucić. Jej zdaniem policja miała także ustalić, że nie ukradła mężczyźnie żadnych pieniędzy. Wszystko opisała w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.

- Na miejsce została wezwana zarówno ochrona, jak i policja. Piotrek ze swoją byłą żoną wezwali, bo przecież zabrali mi telefon, więc nie miałam jak. I policja i ochrona stwierdziła, że niczego nie ukradłam. Natomiast Gucio powinien do czasu końca sprawy przebywać pod opieką Piotrka. Natomiast wszystko działo się w niedzielę wieczorem. Piotrek był na takim kacu, że ledwo ze schodów zszedł, więc wygląda na to, że na cały weekend wywieźli Gucia do obcych ludzi i sami balowali. Jutro na komendzie się dowiem, gdzie Gucio był. Piotrek i Lidia twierdzili, że zostali przeze mnie "napadnięci". Grozili mi, po czym najpierw odebrali telefon siłą, a potem Lidia się na mnie rzuciła, wykrzykując, że Piotrek cały czas trwania naszego związku zdradzał mnie z nią właśnie. I to są ludzie, których (dom) sąd uznał za fajne miejsce dla mojego synka - czytamy na Instagramie Wodzianki. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki