- Zaakceptowałem to, że jestem towarem do przelecenia - pisze Mozil w autobiografii "Nie tak łatwo być Czesławem". - One korzystały i ja korzystałem, bo Polki są cudownymi kochankami - dodaje.
Twierdzi, że nie ma jednego, ulubionego typu kobiet. Kocha je wszystkie, podniecają go dresiary niesłuchające jego muzyki, ale często zdarza się mu sypiać z fankami. Wiek kobiet w zasadzie też nie ma znaczenia...
- Do spotkań służyło mi moje mieszkanie na Pradze. Dwa pokoje, czarne rolety, pełna dyskrecja. Zdarzało się, że wyglądało to tak: wracam z trasy w niedzielę wieczorem, piszę esemesa i o trzeciej w nocy słyszę pukanie do drzwi. Nie mamy dużo czasu, bo ona o dziewiątej musi być w szkole. Ale to nic, bo o jedenastej przychodzi inna kumpela, nieco starsza. Bywało, że spędzałem tak kilka dni, nie opuszczając mieszkania. Drzwi tylko otwierały się i zamykały. Pewnie mijały się na klatce schodowej, ale zupełnie im to nie przeszkadzało - opisuje artysta.
Aż trudno uwierzyć, że ten niski, niezbyt piękny i słabo zbudowany facet kreuje się na symbol seksu. Ale Czesław ma na to wytłumaczenie. - Kobiety chcą ze mną być, bo przy mnie nie czują kompleksów. Mam brzuszek, łysieję, jestem kurduplem i nie przypominam typowego polskiego faceta, który stara się być macho - mówi prosto z mostu.
Jednak w środowisku pięknych kobiet naszego show-biznesu wiele by nie zdziałał. Nie jest po prostu atrakcyjny seksualnie. - Nie jest to mój typ. Mógłby być tylko moim kolegą. A czy jest ogierem, to powinny wypowiedzieć się te kobiety, które mijały się na korytarzu. Myślę, że swoimi przechwałkami na temat podbojów łóżkowych raczej zniechęci do siebie kobiety, które mają klasę - ocenia modelka Angelika Fajcht (29 l.).
Zobacz: Wybory 2015. Wnuk reklamował Kopacz, mąż modlił się za Szydło