Drozda byczy się na Florydzie

2009-03-06 4:00

Takiemu to dobrze! Dyżurny satyryk kraju, czyli Tadeusz Drozda (60 l.), zaszył się w malowniczej miejscowości na Florydzie, Fort Lauderdale. Tam świętował czterdziestolecie swojej pracy artystycznej. Uwaga! Bez żony!

Pan Tadeusz zamieszkał w apartamencie z widokiem na ocean. Grał w golfa, pływał w oceanie, biesiadował z przyjaciółmi, a w świetle księżyca relaksował się w jacuzzi. Ot, zwyczajne uciechy słomianego wdowca.

- Moja żona Ewa nie lubi długich podróży. Dlatego została w Polsce. Jest domatorką i troskliwą babcią. Zajmuje się naszymi dwoma ślicznymi wnuczkami. Przez kilka tygodni w roku mogę więc być słomianym wdowcem - mówi Drozda. Pobyt na Florydzie to czas, podczas którego satyryk wymyśla też dowcipy. Uważa, że czasem warto spojrzeć na ojczyznę z perspektywy.

- W Polsce mam przerąbane - śmieje się Drozda. - Naród i prezydent są uśmiechnięci. A Polska to wyspa szczęśliwości, miodem i mlekiem płynąca, więc satyrycy są bezrobotni. Ale staram się.

Jest nadzieja, że znowu zobaczymy Drozdę na szklanym ekranie w programie "Herbatka u Tadka".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki