Krótka przygoda Edyty z "Czasem honoru" zaczęła się jeszcze w zeszłym roku. Podczas prezentacji jesiennej ramówki TVP, piosenkarka popchwal;iła publicznie serial. Żeby podziękować za miły komplement, producenci wpadli na pomysł, że zaproszą ja gościnnie do obsady.
Ale nie przewidzieli, w co wchodzą, bo negocjacje z Górniak do najłatwiejszych nie należały. Wszystko poszło o to, że Edycie nie spodobała się rola. W konkretnie to, że była niewielka.
- Miała biec przez most i wrzucić do rzeki list - zdradzaw rozmowie z "Faktem" osoba z produkcji serialu. Piosenkarka była podobno bardzo rozczarowana, bo licyzła na coś więcej. Tym bardziej, że jej były narzeczony, Robert Kozyra, dostał w jednej z serii całkiem sporą rolę.
Producenci stanęli na głowie i dopisali do sceny na moście krótkie dialogi. Ale najwyraźniej to nie zadowoliło Górniak. - Wtedy Edyta niespodziewanie powiedziała, że musi najpierw obejrzeć wszystkie odcinki serialu, by się dobrze przygotować i wczuć w rolę - dodaje informator gazety.
Na tym cierpliwość producentów się wyczerpała i finał jest taki, że nie zaprzątają sobie już głowy rolą dla kapryśnej gwiazdy.
Czytaj jeszcze: Edyta Górniak i Piotr Schramm mają kryzys?!
Podcasty
Playlisty tematyczne
