Ewa Serwa: Kobietą biznesu zostałam przypadkiem

2012-10-15 4:00

Dla Ewy Serwy nie ma rzeczy niemożliwych. Kiedy w latach 90. aktorka nagle straciła pracę w teatrze, wzięła sprawy w swoje ręce. Artystka przekwalifikowała się i założyła własne studio pielęgnacji paznokci. I choć wróciła już do swojego dawnego zawodu, jej firma wciąż działa na rynku.

- Wiele pomógł mi przypadek. Czegoś takiego na pewno nie miałam w planach, ale tak wyszło, że zostałam kobietą biznesu - zdradza Ewa Serwa. - Dogadałyśmy się z moją teatralną fryzjerką i wkrótce uruchomiłyśmy studio pielęgnacji paznokci - dodaje aktorka i przyznaje, że nie było jej łatwo. - Wtedy takie pozaaktorskie zajęcia były uważane, zwłaszcza przez samo środowisko, za coś wręcz nagannego - mówi artystka.

Teraz Ewa Serwa łączy dwie profesje. Od niedawna gra w serialu "Na dobre i na złe" i wciąż od czasu do czasu zagląda do swojego salonu. Dziś jednak głównie po to, by spotkać się z klientkami. - Jestem tu "wodzirejem", taką damą do towarzystwa. I to wychodzi mi najlepiej - żartuje aktorka.

- Kiedy w latach 90. została pani zwolniona z Teatru Narodowego, szybko znalazła pani nowy pomysł na życie. Było nim Studio Pielęgnacji Paznokci "Tips", pierwsze takie w Warszawie i jedno z pierwszych w Polsce. I - jak się bardzo szybko okazało - to był strzał w dziesiątkę…

- Właśnie w tym pomógł mi przypadek. Czegoś takiego na pewno nie miałam w planach, ale tak wyszło, że zostałam kobietą biznesu. Kiedyś jednak pojechałam na nagrania programu do Gdańska i tam w hotelu zetknęłam się z dziewczyną, robiącą manikiur biologiczny. Byłam zdumiona, jakie cuda ona wyczynia z paznokciami. Na ten manikiur przyjeżdżały do niej klientki z całej Polski, również ze stolicy. Pomyślałam wtedy, że dobrze byłoby urządzić taki gabinet w Warszawie. No i od słowa do słowa, od pomysłu do pomysłu razem z moją teatralną fryzjerką uruchomiłyśmy studio pielęgnacji paznokci.

- To był czas, kiedy wielu aktorów zostało zmuszonych do przekwalifikowania się, przynajmniej chwilowego. Łatwo z pewnością nie było…

- Oczywiście, że nie. Wtedy było inaczej. O ile dziś aktor, który robi coś jeszcze poza swoim zawodem, nie tylko nikogo nie dziwi, ale jest odbierany pozytywnie, to wtedy takie pozaaktorskie zajęcia były uważane, zwłaszcza przez samo środowisko, za coś wręcz nagannego.

- Pani studio, mające się świetnie do dziś, to jednak nie był zwykły gabinet kosmetyczny…

- Istotnie, i tak miało być od samego początku. Chciałam stworzyć coś na kształt teatru jednego aktora i jednego widza, coś w rodzaju salonu towarzyskiego, do którego można przyjść porozmawiać, poradzić się, dowiedzieć o najnowszych premierach, nowinkach kulturalnych. Bo pewną część klienteli stanowią moi koledzy i koleżanki z branży.

- Mają w związku z tym jakiś upust?

- Tak, to taki upust branżowy (śmiech).

- Podobno klienci nazywają panią "Ewa Dobra Rada"?

- Tak, ale powiem nieskromnie, że to do mnie pasuje. Ja w ogóle mam w sobie zacięcie pedagogiczne, może dlatego, że pochodzę z rodziny nauczycielskiej. Lubię radzić innym i chyba nieźle mi to wychodzi. Ale jak czuję, że nie mam racji, to potrafię się wycofać.

- Słyszałam, że trudno się z panią umówić na wykonanie manikiuru i wcale nie chodzi wyłącznie o brak czasu…

- Tak. Jeśli ktoś chce, abym to ja zajęła się jego paznokciami, mam jedną odpowiedź: Polecam osobę profesjonalnie do tego przygotowaną, bo ja jestem tu "wodzirejem", damą do towarzystwa. I to wychodzi mi najlepiej.

- Lubi pani ludzi?

- Bez lubienia innych nie byłabym taką optymistką. Pogodne traktowanie drugiego człowieka powinno być dewizą każdego. Ale aby mieć taką umiejętność, należy pokochać i zaakceptować samego siebie.

- Pani córki, Julia i Zuzanna, są również tak optymistycznie nastawione do ludzi i świata?

- Myślę, że tak. Staraliśmy się z mężem tak je wychować. Młodsza Zuzanna jest jeszcze studentką, starsza Julia jest zoopsychologiem.

- Czy można być pełnym optymizmu, gdy za oknem coraz bardziej szaro i smutno?

- Jak najbardziej. Ale przede wszystkim trzeba akceptować siebie, kochając innych.

- Dziękuję za rozmowę. Ewa Serwa

Aktorka teatralna, filmowa i dubbingowa. Jest absolwentką krakowskiej PWST. Występowała na deskach Teatru na Woli, Teatru Komedia oraz Teatru Narodowego. Na wielkim ekranie zadebiutowała w 1977 roku w głośnym filmie "Akcja pod Arsenałem". W latach 80. zagrała w serialu "Dom". Telewidzowie pamiętają ją równiez z roli w serialach "Klan", "Na Wspólnej" i "Pierwsza miłość". Obecnie gra w serialu "Na dobre i na złe". Prywatnie jest żoną aktora Pawła Galii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki