Filip Chajzer wspomina śmierć syna. Nadal nie przebolał straty. Wyjawił swoje najczarniejsze myśli

2023-12-05 13:13

W ostatnim czasie Filip Chajzer był gościem podcastu „WojewódzkiKędzierski”. W rozmowie wrócił do jednej z najtragiczniejszych chwil w swoim życiu – pogrzebu syna, który zginął w wypadku w lipcu 2015 roku. Opowiadał o tym, jak trudno mu do tej pory jest pogodzić się z tak bolesną stratą.

Filip Chajzer

i

Autor: AKPA Filip Chajzer opowiedział o swojej terapii

16 lipca 2015 roku Filip Chjazer (39 l.) przeżył niewyobrażalną tragedię. Tego feralnego dnia jego 9-letni syn wraz z dziadkiem (teściem dziennikarza) mieli wypadek samochodowy. Chłopiec zginął na miejscu. Filip Chajzer w tym czasie był w USA i natychmiast przerwał urlop i wrócił do Polski. Jednak trauma po tym wydarzeniu odcisnęła znaczące piętno na życiu dziennikarza.

Chajzer opowiedział o swoich osobistych doświadczeniach kilka lat po śmierci syna w podcaście „WojewódzkiKędzierski”. Opowiedział o tym, jak w jego odczuciu wygląda depresja. Wyznał także, że musiał walczyć z myślami samobójczymi. Na pytanie, czy jest możliwe przeżycie do końca żałobę po stracie dziecka, odpowiedział:

- To jest coś takiego, jak w telefonie masz aplikację w tle. Czy korzystasz z tych aplikacji, czy nie, one cały czas mielą, są, zjadają baterie i to jest taka aplikacja w tle, która codziennie zżera ci baterie. Obojętnie, czy jesz śniadanie, obchodzisz urodziny, jesteś na imprezie, czy kładziesz się spać, czy jesteś po prysznicu - odpowiedział Filip.

Jednak przede wszystkim prezenter wspomina, że ma ogromny żal do portali plotkarskich o to, jak był potraktowany w tamtym czasie oraz do bezdusznych internautów, którzy bombardowali go zdjęciami z miejsca wypadku syna.

- Opowiem to drastycznie, żeby wszyscy zrozumieli. Jedziesz na pogrzeb własnego dziecka, musisz wynająć agencję ochrony, która myli trop za fotoreporterami, którzy jadą za tobą w twoim najgorszym dniu życia, żeby cię z*****ć jeszcze bardziej, niż już jesteś z******y - wyznał Chajzer.

Prezenterzy podcastu przypomnieli, że dziennikarz wywodzi się z katolickiej rodziny i że wiara zawsze mu towarzyszyła w życiu. Czy jednak to pomogło mu z poradzeniem sobie ze stratą?

-Wierzę w to, że to się tu nie kończy. Nie nazwę tego Kościołem w rozumieniu tego budynku, do którego idziesz i spędzasz godzinę, powtarzając kolejne formułki, które się dzieją. Tu klęknij, tu wstań, tu powiedz, zaśpiewaj, natomiast po tym najgorszym wydarzeniu w moim życiu dostałem coś w rodzaju informacji zwrotnej, która sprawiła, że ja się śmierci nie boję i wiem, że to dalej jest, tylko w innym wydaniu - powiedział dziennikarz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki