Górniak ODZYSKAŁA GŁOS i wystąpiła w finale "Hit, hit, hurra"! "Chciałabym mieć więcej sił"

2016-12-12 16:42

Kilka tygodni temu Edyta Górniak zamarła. Jej gardło nagle przestało wydobywać dźwięki. Wszystko przez ogromny stres, jaki gwiazda przeżyła w związku z poważną chorobą syna. W piątek po raz pierwszy od tego momentu stanęła na scenie. - Byłam niepewna. To jeszcze nie jest taka forma, jakiej bym chciała. Jest OK, ale przydałoby mi się więcej siły. Ale wyszłam z bardzo dużego osłabienia i dziś jest o niebo lepiej niż jeszcze chwilę temu - mówi Edyta Górniak w rozmowie z "Super Expressem".

Edyta Górniak

i

Autor: "Super Express"

Z Edytą Górniak rozmawialiśmy po finale programu TVP1 "Hit, hit, hurra". Gwiazda uświetniła finał dwoma występami. Nie były one dla niej proste, bo jeszcze kilka tygodni temu zmagała się z ropnym zapaleniem górnych dróg oddechowych i całkowicie straciła głos. W finale programu brawurowo wykonała jednak przebój Whitney Houston "I have nothing". W rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu" Adrianem Nychnerewiczem, Edyta wyznała, że obawiała się tego występu.

- To pierwszy mój występ. Produkcja zapytała mnie, czy mogłabym zaśpiewać utwór, który wykonywałam z panem Davidem Fosterem kilka miesięcy temu czyli "I have nothing". Ja się tego przestraszyłam. Powiedziałam, że nie wiem, czy dam radę. Miałam długą przerwę. Bardzo powolutku rozśpiewywałam się. Bardzo ostrożnie, co parę dni, by nic się nie wydarzyło. Byłam niepewna. To jeszcze nie jest taka forma, jakiej bym chciała. Jest OK, ale przydałoby mi się więcej siły. Ale wyszłam z bardzo dużego osłabienia i dziś jest o niebo lepiej niż jeszcze chwilę temu - powiedziała nam gwiazda.

Edyta nie ma watpliwości, że jej organizm osłabiła kilkutygodniowa walka o zdrowie i życie jej syna. Allan spędził tydzień w szpitalu w Los Angeles, gdzie lekarze ratowali go po tym, jak chłopcu rozlał się wyrostek i doszło do zakażenia całego organizmu. Długie godziny silnego stresu odbiły się na zdrowiu Edyty.

- Kiedy tutaj przyleciałam po wyzdrowieniu Allana, byłam bardzo osłabiona. Była potrzebna pomoc ambulansu, ale uważałam, że jest wszystko OK. Po powrocie do Stanów zaczęło mi serce siadać, oskrzela... Masakra! Ale to nie było tak, że się czymś zaraziłam. To była reakcja na ten silny stres. Ja myślałam, że jestem już dalej, ale mój organizm zapamiętał ten szok. I kiedy przyszedł moment rozluźnienia, kiedy Allan wrócił do szkoły i do obowiązków, jak mi to wszystko zaczęło puszczać, myślałam, że się nie pozbieram. Nie działały ani antybiotyki ani sterydy. Lekarze przewidzieli, że po 6-tej dawce sterydów będzie ze mną OK, a ja dopiero po 18-tej dawce zaczęłam mówić i normalnie oddychać. To było potworne. Najważniejsze to być zdrowym! I bardzo się cieszę, że już tak jest - powiedziała nam Edyta.

Cała rozmowa z gwiazdą na superexpress.tv.

Zobacz: Dlaczego TVP nie pokazała Stuhra?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki