Grzegorz Bardowski od lat rozwija swoje nowoczesne gospodarstwo w Uniejowicach na Dolnym Śląsku. Na 130 hektarach koncentruje się głównie na uprawie buraków cukrowych i kukurydzy, jednak w tym sezonie postanowił sprawdzić potencjał soi – rośliny wciąż mało popularnej w Polsce.
Decyzja bohatera "Rolnik szuka żony" była przemyślana, ale obarczona ryzykiem. Jak przyznał rolnik, liczył na stabilne plony i dywersyfikację produkcji. Rzeczywistość zweryfikowała jednak te założenia zdecydowanie na jego niekorzyść.
Nie przegap: Bardowscy mieli problem małżeński. Co ukrywali przed internautami? Wyjawili
Grzegorz z "Rolnik szuka żony" sporo stracił na uprawie soi. "Liczby nie kłamią"
W opublikowanym materiale Grzegorz Bardowski przedstawił efekty tegorocznej uprawy soi. Średni plon wyniósł około 2 ton z hektara, co – przy obecnych kosztach i cenach – okazało się niewystarczające, by inwestycja się zwróciła.
Rolnik wyliczył, że strata przekroczyła 800 zł na hektarze, biorąc pod uwagę próg rentowności. Wskazał na kilka przyczyn:
- wysoką cenę materiału siewnego,
- brak popularności soi w kraju, co utrudnia optymalizację kosztów,
- niekorzystne warunki pogodowe w tym sezonie.
Jak dodał, zdecydowanie lepsze rezultaty dałby rzepak – uprawa, która w jego kalkulacjach przynosi zysk zarówno z dopłatami, jak i bez nich.
Grzegorz Bardowski porównał opłacalność: soja kontra rzepak
W nagraniu rolnik zestawił szczegółowe dane finansowe obu upraw:
Rzepak:
- zysk ok. 809 zł/ha bez dopłat,
- zysk ok. 2009 zł/ha z dopłatami.
Soja:
- strata ok. 2815 zł/ha bez dopłat,
- strata ok. 815 zł/ha z dopłatami.
Różnica jest znacząca, a Bardowski nie ukrywa, że w ujęciu ekonomicznym rzepak nadal pozostaje bardziej przewidywalną i bezpieczną uprawą.
Czy Bardowski zrezygnuje z soi? "Nie powiedzieliśmy sobie jeszcze ostatniego słowa"
Mimo nieudanego sezonu, rolnik nie zamierza całkowicie rezygnować z soi. Jak podkreślił, roślina prezentowała się bardzo dobrze na polu, a ostateczny rezultat to w dużej mierze efekt wyjątkowo trudnych warunków pogodowych.
Rolnik rozważa ponowne obsianie pól soją w kolejnym roku, choć decyzja nie jest jeszcze ostateczna. Jak sam mówi – chce dać tej uprawie jeszcze jedną szansę i przekonać się, jak sprawdzi się w bardziej sprzyjających warunkach.
Zrezygnować? Może i powinienem, ale chyba nie powiedzieliśmy sobie jeszcze ostatniego słowa.. [...] Zastanawiam się, czy ją w przyszłym roku na pola wrzucić. Prawdopodobnie tak
- stwierdził Grzegorz.