Jackson kochał Hitlera

2009-09-26 6:15

Czy największy zbrodniarz wojenny w historii ludzkości może być czyimś idolem? Choć brzmi to nieprawdopodobnie, to Michael Jackson od początku swojej kariery był zafascynowany Adolfem Hitlerem i uważał go za geniusza. Tymi szokującymi rewelacjami podzielił się nawet z przyjacielem Shmuleyem Boteachem (42 l.), który przeprowadził z nim serię wywiadów.

Brytyjski dziennik "The Sun" dotarł do ujawnionych właśnie nagrań, które zelektryzowały świat. Król popu naiwnie wierzył, że wódz III Rzeszy był w głębi serca dobrym człowiekiem. - Podziwiam go jako showmana, który przyciągał tłumy. Tak doskonale manipulował ludźmi, że potrafił zaszczepić w nich nienawiść do całego świata - wyznał urzeczony Hitlerem "Jacko".

Boteach, który jest znanym amerykańskim rabinem, był wstrząśnięty, kiedy usłyszał o fascynacjach przyjaciela. Ale Michael zawsze uparcie bronił zbrodniarza, zupełnie jakby nigdy nie słyszał o zagładzie Żydów i krwawej rzezi, jaką urządził w czasie II wojny światowej w Europie. - Hitler potrzebował pomocy i terapii. Gdyby jakiś psycholog wziął go pod swoje skrzydła i otoczył opieką, na pewno mógłby wykorzenić zło z jego umysłu - Jackson stwierdził z przekonaniem. I tak wychodzi na to, że uwielbienie króla popu dla Hitlera bije na głowę wszystkie bzdury, jakie kiedykolwiek wygadywał "Jacko".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki