Jan Englert usłyszał tragiczną diagnozę od lekarzy. Otwarcie mówi, że modli się o szybką śmierć

2023-05-06 4:55

Jan Englert, 11 maja, będzie obchodził 80. urodziny. Aktor, znany z serialu "Dom" czy filmu "Kiler", jest dziś szczęśliwym mężem Beaty Ścibakówny (55 l.), z którą ma córkę Helenę (23 l.). W 2021 roku wstrząsnął opinią publiczną za sprawą książki "Bez oklasków", w której wyznał, że żyje z tętniakiem w aorcie szyjnej. Ze względu na wiek, lekarze wykluczyli operację. – Zauważam, że z wiekiem coraz bardziej jestem fatalistą. Dlatego nie boję się śmierci, bo przed nią nie ma ucieczki. Jeśli czegoś się obawiam, to niedołężności, zwłaszcza intelektualnej – wyznał w jednym z wywiadów promujących wydawnictwo.

„Generalnie rzecz biorąc: lakier i blacha w porządku, ale co z układem wydechowym? Czy skrzynią biegów? A tak na poważnie: niedawno wykryto u mnie, jak się okazało, wieloletnie znalezisko - tętniaka w aorcie szyjnej. Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza. (...) Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie. No i tyle" – napisał w swojej biografii Jan Englert. Co ciekawe, diagnoza niespecjalnie go zmartwiła. „A mnie się to podoba, bo jakbym nagle odłożył łyżkę, to na amen. Jeśli to wygląda na żart, śpieszę ze sprostowaniem: zupełnie nie żartuję! Naprawdę uważam, że najlepsze, co mogę zrobić dla siebie w swoim wieku, to modlić się o szybką i zdrową śmierć. Umrzeć zdrowym. To byłoby fantastyczne. Wiem, że to jest straszne dla bliskich, którzy zostają, ale dla klienta - idealne. No co, męczyć się jak roślina, walczyć o życie za wszelką cenę?" – dodał.

Jan Englert nie przejął się diagnozą lekarzy: Nie umieram ani nie skradam się do umierania

Wiadomość była wstrząsem dla jego fanów. Sam zainteresowany uspokoił ich zdradzając, że cały czas jest pod opieką lekarzy, którzy monitorują jego stan. – Mając tyle lat, ile mam, po prostu żyję. Nie umieram ani nie skradam się do umierania. Po prostu żyję i kolekcjonuję ludzi. Gdybym spojrzał w przeszłość, to moje życie składa się z rozdziałów i podrozdziałów, którymi były spotkania z ludźmi ciekawszymi ode mnie – wyznał w Plejadzie.

Jan Englert oszukał śmierć. Mógł zginąć w Smoleńsku

Nie wszyscy wiedzą, że wielki aktor już raz oszukał śmierć. Miał bowiem lecieć do Katynia 10 kwietnia 2010 roku. Odrzucił jednak propozycję. – Mój mąż chciał tam polecieć, ale ostatecznie zrezygnował, bo w dniu tej wizyty w Teatrze Narodowym miało być grane „Tango" – spektakl prestiżowy dla wąskiego grona. Jako dyrektor czuł się w obowiązku tam wtedy być, poza tym zatrzymywały go przygotowania do bliskiej premiery spektaklu, który reżyserował – opowiedziała Beata Ścibakówna w "Na żywo".

Aktor, jako jeden z członków polskiej delegacji, miał przed wszystkimi gośćmi odczytać na miejscu pamiętniki i listy zmarłych oficerów. On sam inaczej pamięta tę propozycję: – Wtedy nawet przez chwilę nie myślałem, że ktoś coś mi podarował. Dlatego że przecież odmówiłem tego wyjazdu, choć dwukrotnie mi go Kancelaria Prezydenta oferowała – powiedział w rozmowie z magazynem "Viva!". Jego miejsce w samolocie TU-154 zajął Janusz Zakrzeński.

Helenie Englert podano pigułkę gwałtu
Sonda
Lubisz Jana Englerta?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki