Józef Świerżewski pomagał Villas przed śmiercią: ROZMAWIAŁEM Z NIĄ 3 GODZINY PRZED JEJ ODEJŚCIEM

2011-12-12 14:29

Józef Świerżewski (38 l.) z Lewina Kłodzkiego to jeden z sąsiadów zmarłej tydzień temu Violetty Villas. Pomagał w utrzymywaniu domu. Naprawiał usterki. Także w dniu śmierci gwiazdy był u niej w mieszkaniu. Rozmawiał z nią zaledwie 3 godziny przed jej odejściem.

Sąsiad Violetty Villas - Pan Józef  Świerżewski - nie może pogodzić się ze śmiercią gwiazdy. Zaledwie 3 godziny przed jej śmiercią był u niej w domu i rozmawiał z nią.

- Żartowała, śmiała się. Gdzie jej tam było do umierania? - powiedział Faktowi.

Violetta Villas była mu bardzo bliska. Pan Józef pomagał w utrzymywaniu domu. Nigdy nie brał za to pieniędzy:

-  Jak byłem potrzebny, dzwoniła pani Ela i zaraz byłem – mówi. – Pieniędzy nie brałem. To była zwykła sąsiedzka pomoc: za papierosy i piwo. A przecież praca u takiej gwiazdy to zaszczyt - powiedział podczas rozmowy z Faktem.

Violetta Villas lubiła towarzystwo Pana Józefa. Często, gdy przychodził, by pomóc w domowych pracach wychodziła ze swojego pokoju, aby móc cieszyć się z wizyty sąsiada. Lubili ze sobą rozmawiać.

- Opowiadała różne historie. Lubiłem jej słuchać, bo przecież zwiedziła kawał świata – wspomina pan Józef. – Mówiła o Las Vegas, pełnych salach, które przychodziły na jej koncerty. Często nam śpiewała. To było wspaniałe... – dodaje w czasie rozmowy.

Dla Pana Józefa największym ciosem jest,  to że po śmierci Violetty Villas tak dużo się o niej mówi w Lewinie Kłodzkim. Plotki słychać z każdej strony. W wywiadzie z faktem mówi, że Pani Ela bardzo kochała zmarłą Villas, i zaprzecza jakoby dom w Lewinie był zaniedbany, zapuszczony.

-  Pani Ela bardzo ją kochała, biegała na każde jej skinienie. Wystarczyło, że ona zawołała: Ela, a ta odpowiadała: Już biegnę, pańciuniu. Tak do niej mówiła – wspomina pan Józef.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki