Gott kazał swojemu kierowcy podjechać pod tylne wejście lecznicy, tak aby nikt go nie widział. Kiedy jednak dziennikarze dopadli mężczyznę i zapytali, co się stało, powiedział, że tylko odwiedzał chorego znajomego. Potem przestał odbierać telefony. Bardziej rozmowna była żona artysty, która stwierdziła krótko: - Mąż musiał udać się do lekarzy.
Teraz Czesi zadają sobie tylko jedno pytanie - co naprawdę się dzieje z Gottem?!