Kayah oskarża: Bregović nie oddał mi pieniędzy!

2015-10-26 3:00

Któż nie pamięta wielkich hitów, jak "Prawy do lewego" czy "Śpij, kochany, śpij"? Pochodzą one ze wspólnej płyty Kayah (48 l.) i Gorana Bregovicia (65 l.) z 1999 r., który to krążek był jednym z najlepiej sprzedawanych w historii polskiej muzyki. Jak się okazuje, nasza wokalistka nie wspomina dobrze tamtego okresu. Wszystko przez bałkańskiego kompozytora.

- Goran do dziś nie rozliczył się ze mną. To nie są narzekania, to są po prostu stwierdzenia faktów. Abstrahując od jego charakteru czy od tego, czy jest miłym człowiekiem, czy nie. To jest podstawowa sytuacja. Tyle lat minęło, cóż... - wyznała Kayah w Radiu Złote Przeboje. Okazuje się, że wokalistka wcale nie wspomina najlepiej współpracy ze światowej sławy twórcą.

Zobacz: PROGRAM TV

- Nie pałam entuzjazmem w stosunku do tego człowieka. Muszę powiedzieć, że Goran jest bardzo specyficznym facetem, który lubi wszystko kontrolować. Jednocześnie potrafi być bardzo nieelegancki. Potrafi w ogóle nie podziękować za koncert. Potrafi się nie pożegnać. Pamiętam nasz pierwszy wspólny występ w Sopocie. Śpiewaliśmy "Kiedyś byłam różą" i "Prawy do lewego" po raz pierwszy. Goran powiedział: "Masz tu siedzieć cały czas obok mnie, na krześle!". Więc "Różę" zaśpiewałam na tym krześle. Ale jak zaczęło się "Prawy do lewego", nie wytrzymałam i wyskoczyłam na scenę, żeby porwać ludzi. Był na mnie bardzo obrażony - twierdzi Kayah i dodaje: - To jest taki artysta z ogromnym ego. Wierzę, że to może się u artystów zdarzać i absolutnie wiem, że jest mnóstwo takich artystów. Ale ja nie muszę z nimi pracować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki