Joanna Kołaczkowska przez całe życie rozśmieszała ludzi, ale jej marzeniem nie były owacje na stojąco, tylko coś więcej. Ten nietypowy, ale poruszający gest spełnił się dopiero po jej śmierci. Na pogrzebie fani i przyjaciele pożegnali ją w sposób, o jakim mówiła w jednym z podcastów. Dzięki inicjatywie Dariusza Kamysa, kolegi z kabaretu Hrabi, spełnił się „szósty poziom uznania”, nazywany też „szóstym poziomem braw”. W jednym z odcinków swojego podcastu Joanna Kołaczkowska żartobliwie analizowała bowiem reakcje publiczności na występy sceniczne. Z charakterystycznym dla siebie wdziękiem i dystansem stworzyła skalę, której ostatni poziom był zarazem komiczny i… wzruszający.
- Sześć poziomów uznania. Reakcja numer jeden to jest takie krótkie "hehe". Dwójka: "haha". Trójka: "hahaha" z biciem braw. Czwórka to wielkie oklaski, a piątka to owacje na stojąco. Miałam więc piąty poziom osiągnięty. Szóstka to natomiast bicie braw na klęcząco, ale jeszcze się nie zdarzyło – mówiła Joanna Kołaczkowska.
Jej słowa długo pozostawały jedynie zabawną anegdotą — aż do dnia pogrzebu, 28 lipca 2025 roku, kiedy bliscy żegnali gwiazdę, którą przedwcześnie odebrała nam śmiertelna choroba, z którą walczyła. Szczegóły poniżej.
Owacja, której nigdy nie zapomną. Joanna Kołaczkowska doczekała się wyjątkowych oklasków
Podczas ostatniego pożegnania Joanny Kołaczkowskiej, głos zabrał między innymi jej przyjaciel i wieloletni sceniczny partner z kabaretu Hrabi – Dariusz Kamys. To on poprosił zebranych o nietypowy, ale głęboko symboliczny gest. Kamys przypomniał zebranym o słynnej skali Joanny i jej niespełnionym marzeniu. Wzruszony i pełen emocji, poprosił wszystkich o uczczenie pamięci artystki w sposób, który dla wielu mógł być zaskakujący – o brawa… na klęcząco.
Czytaj więcej: Taki filmik zobaczyli żałobnicy na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Łzy stają w gardle. "Cześć, trzymajcie się"
Gest, który w innym kontekście mógłby wydawać się niezrozumiały czy nawet dziwny, w tym przypadku był głęboko znaczący. Wzruszeni żałobnicy uklękli i zaczęli bić brawo. Fani doskonale wiedzieli, co robią. To nie był zwykły hołd, to było spełnienie ostatniego życzenia kogoś, kto całe życie dawał innym radość.
Scena, która rozegrała się w Warszawie, przejdzie do historii polskiego kabaretu. Klęczące osoby, bijące brawo w milczeniu, stworzyły obraz jednocześnie piękny i łamiący serce. To był moment, w którym żart stał się rzeczywistością, a humor – głęboko poruszającym symbolem miłości i uznania.
Dziedzictwo, które nie umrze. Joanna Kołaczkowska pozostanie w sercach ludzi
Joanna Kołaczkowska była legendą kabaretu Potem i Hrabi. Jej występy przez dekady rozśmieszały widzów, ale też niosły ważne refleksje. Słynęła z ciętego dowcipu, autoironii, ale i umiejętności opowiadania o rzeczach trudnych w sposób ciepły i ludzki.
Spełnienie jej „szóstego poziomu uznania” to nie tylko symboliczny gest. To dowód na to, że twórczość Joanny naprawdę dotarła tam, gdzie chciała — do serc ludzi. Uznanie istniało w trakcie życia, lecz pozostało też już po jej śmierci, mając w sobie wszystko, o czym marzyła: szczerość, czułość i wspólnotę. Joanna Kołaczkowska pozostanie w pamięci ludzi na zawsze.
Zobacz galerię zdjęć: Joanna Kołaczkowska - pogrzeb