"Kuchenne rewolucje": Gessler zaatakowana w restauracji. "Nienawidzę TEJ BABY"

2019-10-24 22:30

Magda Gessler podczas kolejnych kuchennych rewolucji uświadomiła właścicielom restauracji w Prudniku, że same chęci nie wystarczą - liczą się wiedza i umiejętności oraz otwartość na zmiany.

Magda

i

Autor: AKPA

Kolejna akcja ratunkowa Magdy Gessler odbyła się w Prudniku (woj. opolskie) niedaleko granicy z Czechami. Obiektem do reanimacji była restauracja pod nazwą "Ukradli talerze", należąca do dwóch przyjaciół - Kamila i Dawida. Panowie nie mają wykształcenia w dziedzinie gotowania. Przed otworzeniem restauracji jeden z nich zajmował się projektami unijnymi, a drugi jeździł tirem. Trzeba przyznać, że mieli pomysł na oryginalny lokal: serwowali dania na jadalnych otrębowych talerzach. W zamyśle restauracja miała serwować zdrowe, niskotłuszczowe dania. Prudniczanie nie oszaleli na ich punkcie - dania były dla nich zbyt wyszukane i menu cały czas się zmieniało. Do właścicieli zamiast klientów, przychodziły rachunki za ogrzewanie...Gessler nie doceniła wystroju wnętrza, porównała je do kasyna. Zajrzała do sali tanecznej, na której odbywają się imprezy: - Najbardziej crazy miejsce jakie widziałam! Gdy zapoznała się już z fit menu, krzyknęła oburzona: - Dania fit? Że mam być po nich chuda?  Cóż...jak przyznała sama restauratorka, krem z dyni z batatami i mlekiem kokosowym, który tam serwują jest bardzo kaloryczny. Restauratorka musiała powstrzymać kucharzy przed używaniem starego pieca. Namówiła ich do smażenia mięsa z dodatkiem masła na patelni, dzięki czemu będą mogli wydobyć smak z mięsa. Kiedy Magda spróbowała rolady upieczonej w okropnym piekarniku, bez wahania rzuciła talerzem. Młody kelner był w szoku: - Jaka ona jest wredna, nienawidzę tej baby. Następnego dnia Gessler zaprosiła do restauracji miejscową drużynę koszykówki. Zapasy restauracji okazały się marne. Goście musieli długo czekać na swoje zamówienie. Obsługa nie panowała nad nerwami. Magda zabrała ekipę na strzelnicę, aby pomóc im się uspokoić i zorganizować. Po rewolucji restauracja zyskała nową nazwę: "Kantyna. Do stołu marsz". Wystrój oparto na nawiązaniu do starych koszar. Na stole królował żołnierski bigos i dziczyzna. Efekt rewolucji przerósł najśmielsze oczekiwania! Magda Gessler pochwaliła, a restauracja zwiększyła obroty i zyskała zadowolonych klientów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki