Krzysztof Cugowski: Mama do śmierci nie wybaczyła mi, że jestem piosenkarzem - ZDJĘCIA!

2010-10-19 21:15

Któż nie wie, kim jest Krzysztof Cugowski (60 l.)?! Człowiek, który z Budką Suflera na stałe wpisał się złotymi zgłoskami w historię polskiej muzyki. Jednak okazuje się, że jego rodzicom do końca nie podobało się to, jaką drogą poszedł. Wokalista tego popularnego zespołu tylko "Super Expressowi" opowiada o swoim życiu.

W IX klasie szkoły muzycznej doszliśmy z rodzicami do wniosku, że wystarczy tego grania. Poszedłem do liceum ogólnokształcącego i nie dotknąłem już pianina palcem.

Przeczytaj koniecznie: Krzysztof Cugowski: Urodziłem się na ostatni gwizdek ZDJĘCIA!

Miałem przez to muzykowanie poważniejsze kłopoty. Poziom przedmiotów ścisłych w szkole muzycznej jest, delikatnie mówiąc kiepski, a ja poszedłem do bardzo dobrego liceum męskiego. A tu lekcje matematyki, fizyki... kosmos! Ja nie wiedziałem, co nauczyciele do mnie mówią. Brałem korepetycje. Jakoś zdałem maturę, no i zacząłem przymierzać się do studiów.

A było w czym wybierać. Prawo, pomaturalna szkoła hotelarska, no i socjologia. Nie miałem problemu, żeby dostać się na tę ostatnią, ale miałem kolosalny problem, by ją zacząć... Bo naprawdę chodziło mi tylko o to, by na jesieni mieć zaświadczenie ze studiów chroniące mnie przed wojskiem. Same studia nie były ważne. Udawało mi się tak kilka razy, ale w końcu wojsko było górą. Capnęli mnie na wiosnę. Trafiłem do szkoły podoficerskiej w Białobrzegach. Mieli tam takich ananasów jak ja. Wyrzucanych ze studiów... Powiem tylko tyle, że dziś jestem pełen podziwu, że tylu młodych ludzi chce być zawodowymi żołnierzami.

Po wojsku wróciłem na studia. Na prawo. Ale studentem nigdy nie byłem pilnym. No i studia to nie liceum, w którym działy się różne śmieszne rzeczy. Na przykład mieliśmy profesora od chemii, pana Szabelskiego. On mówił do mnie: "Jest u pana sześć pał, no to chodź pan i pokaż zeszyt". I nagle z zeszytu dostaję "3". To przeważa, i na koniec okresu mam też "3". Na studiach niestety nikt tak już się ze mną nie bawił... I tak w 1973 r. zakończyłem edukacyjny okres. Bez sukcesów...

Za to na dobre zacząłem grać. Jak to przyjęli rodzice? Fatalnie, zwłaszcza mama. Ojciec, kolokwialnie powiem, spuścił na to wodę. Może to nie był szczyt jego marzeń, ale widział, że nie chodzę głodny i radzę sobie. Mama natomiast... Zawsze marzyła, że będę pianistą albo prawnikiem. Zmarła sześć lat temu. Miałem wtedy 54 lata. I nawet wtedy prosiła: "Krzysiu, a może byś tak porozmawiał ze swoimi kolegami profesorami. Poszedł byś na wieczorowe studia, oni by ci pomogli. Zobaczysz, skończysz to prawo".

Patrz też: Krzysztof Cugowski: Od dziś jestem emerytem! Dostaję 570 zł

Raz tylko była na moim koncercie. Krótko przed śmiercią. Graliśmy w Sali Kongresowej przy pełnej sali. A po koncercie mama powiedziała: "No popatrz, popatrz, że to jednak ludziom się podoba". Do końca życia nie mogła mi darować, że zostałem piosenkarzem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki