Zaczęło się naprawdę źle. Golonka, wodzianka i rolada nie nadawały się do jedzenia. A właściciele nie nadawali się do rewolucji, bo zamiast chęci i zapału była marazm i kłótnie. Gessler szybko skończyła pierwszy dzień rewolucji.
Drugiego wcale nie było lepiej. Rozpętała się rodzinna awantura, bo córka właścicielki wcale nie miała ochoty wziąć się do pracy. Restauratorka szybko zorientowała się, co jest największym problemem Karczmy Śląskiej.- Tu jest totalny syf jeśli chodzi o relacje ludzkie. To się nie uda, jeśli tu się nie uda - tłumaczyła właścicielom Gessler i zostawiła ich na noc, żeby przemyśleli swoją sytuację.
Trzeci dzień zaczął się dużo lepiej, bo wszyscy ostro wzięli się do pracy. I wtedy plany pokrzyżowała pogoda. Zaczęła się ogromna ulewa - ze ścian i sufitu leciała woda. Mimo trudnych warunków, w kuchni zaczęły się przygotowania do kolacji. Od tej pory Karczma Śląska zamienia się w Pyzę Śląską i w menu serwuje chłodni i pyzy.
Zobacz: Polscy celebryci, którzy mieli problemy finansowe! Oni nie radzą sobie z pieniędzmi!
Kolacja udała się znakomicie. Goście byli zachwyceni! - Ja myślałam, że to się nie uda. To jest cud! Wszystkie żywioły były przeciwko nam, ale kolacja była magiczna - podsumowała rewolucję Magda Gessler.
Kiedy po kilku tygodniach wróciła do Dąbrowy była mile zaskoczona. - Jedzenie jest przepyszne. Bardzo domowe, fantastyczne. Moje gratulacje! - pochwaliła właścicieli.
Zobacz: Kuchenne rewolucje Magdy Gessler, odcinek 10. RELACJA NA ŻYWO na Se.pl
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail