Małgorzata Braunek nie żyje. Gwiazda przegrała walkę z nowotworem

2014-06-24 4:00

Do końca miała nadzieję, że pokona nowotwór, szykowała się nawet na wyjazd do kliniki w Niemczech. Niestety, choroba nie miała dla niej litości. Małgorzata Braunek (†67 l.) niespodziewanie zmarła wczoraj nad ranem. Mimo okrutnego bólu aktorka tuż przed śmiercią znalazła siłę na ostatni uśmiech. Jakby chciała powiedzieć: "Taką mnie zapamiętajcie". Będziemy pamiętać, Oleńko.

Chociaż wszyscy wiedzieli, że stan Małgorzaty Braunek jest bardzo poważny, nikt nie przypuszczał, że odejdzie tak niespodziewanie. O śmierci aktorki poinformował jej przyjaciel Artur Cieślar. "Małgosia odeszła przed chwilą" - napisał na Facebooku w poniedziałek rano. Braunek od ponad roku walczyła z bardzo złośliwym rakiem. Przeszła trzy operacje i kilka serii chemioterapii. Jednak kilka miesięcy temu choroba znowu zaatakowała. Rodzina i przyjaciele podjęli walkę o jej życie. Postanowili wysłać Małgosię do kliniki w Niemczech, gdzie miała być poddana specjalnej terapii, łączącej medycynę konwencjonalną z medycyną Wschodu. W zbieranie pieniędzy na kosztowane leczenie aktorki zaangażowali się przyjaciele, rodzina, również Czytelnicy "Super Expressu". Wszyscy wierzyliśmy, że uda się ją uratować. Niestety, w ostatnich dniach jej stan bardzo się pogorszył i aktorka trafiła znowu do szpitala w Warszawie. Na kurację do kliniki pod Frankfurtem niestety nie dotarła.

Czytaj więcej: Kim była Małgorzata Braunek? Co osiągnęła?

- Zbieraliśmy pieniądze, ale nie zdążyła tam pojechać - mówi "Super Expressowi" mąż aktorki, Andrzej Krajewski (65 l.). - To wszystko jest jeszcze zbyt bolesne... - zawiesza głos.

Witała każdy dzień z uśmiechem na ustach

Aktorka mimo ciężkiej choroby do końca walczyła. Każdego ranka z uśmiechem na ustach witała kolejny dzień. Była buddystką, a w filozofii buddyzmu nie oddziela się życia od śmierci. Śmierć to nie koniec, ale początek dalszej drogi. - Małgosia bardzo chciała żyć. W buddyzmie bardzo ważne jest, aby osoba w chwili śmierci była ze sobą i ze światem pogodzona. Żeby nie zabierała bagażu złości. I Małgosia umierała z uśmiechem na ustach - mówi mniszka buddyjska Magda Wronecka w rozmowie z "Super Expressem". Z jej śmiercią nie mogą pogodzić się jednak jej przyjaciele. Tym bardziej że Braunek była niezwykle ciepłą osobą. - Małgosia miała w sobie niesamowitą delikatność i otwartość. Zawsze mówiła cichym głosem - wspomina aktorkę Olgierd Łukaszewicz. - Jej karierę obserwowałem od początku. Słuchałem legend o jej talencie. Kazimierz Kutz, gdy dał jej główną rolę w filmie "Skok", był oczarowany jej możliwościami. Ale Małgosia miała też duży czar kobiecy. Co zresztą zauważył Andrzej Wajda, obsadzając ją w filmie "Polowanie na muchy". Po 10 latach niezwykłej kariery położyła jej kres sama. Chciała szukać innych wartości w życiu - wspomina prezes ZASP-u.

Więcej na ten temat: Małgorzata Braunek NIE ŻYJE. Na co chorowała Małgorzata Braunek?

Daniel Olbrychski (69 l.), czyli Andrzej Kmicic z "Potopu", również nie może uwierzyć, że nie ma już jego Oleńki. - Ja do końca myślałem, że uda się pomóc Małgosi. (...) Myślę teraz o najbliższych. Jej dzieciach i jej mężu. I o wszystkich, którzy ją kochali. Do których należałem także ja - mówi aktor dla TVP Info. Rodzina bardzo przeżywa odejście ukochanej Małgosi. Jednak jak zaznacza mniszka buddyjska, czas pogrzebu to nie jest czas smutku, a pogrzeb aktorki odbędzie się w obrządku buddyjskim. - To czas powagi, ale i oczekiwania, nadziei, wychodzący w przyszłość - tłumaczy Wronecka. - Podczas ceremonii w sali świątynnej śpiewa się modlitwy. To zależy od osoby, gdzie chciała być pochowana. Często ciało ulega kremacji, część prochów trafia do ziemi, a część ustawia się na ołtarzu, przy którym przez 40 dni śpiewa się modlitwy. W buddyzmie po śmierci to, co zostaje w człowieku, jego charakter, pragnienia, marzenia, myśli trafiają do ciała, w którym się odrodzimy - wyjaśnia mniszka. Braunek cała Polska znała głównie z takich ról, jak rola Oleńki Billewiczówny w ekranizacji "Potopu" Henryka Sienkiewicza w reż. Jerzego Hoffmana (1974) czy Izabeli Łęckiej z "Lalki". Zagrała w ponad 20 filmach. Występowała też na scenie Teatru Narodowego w Warszawie. Ostatnią jej rolą była rola Basi w serialu "Nad rozlewiskiem".

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki