Maryla Rodowicz to przykład gwiazdy, której czas się nie ima zarówno w kwestii wyglądu, jak i popularności. Od blisko 50 lat nie schodzi z piedestału, a jej wciąż liczne koncerty gromadzą tłumy uczestników. Wokalistka może pochwalić się wielkimi osiągnięciami, czego nie można powiedzieć o wielu polskich celebrytkach.
Królowa polskiej sceny nie potrafi zrozumieć, dlaczego osoby, które bywają na imprezach są nazywane gwiazdami. Na ten właśnie temat zeszła rozmowa w świątecznym wywiadzie Maryli Rodowicz dla tygodnika "Wprost". Rykoszetem "oberwała" w niej także nieco zapomiana już druga żona Michała Wiśniewskiego, Mandaryna.
- U nas co druga osoba, która pojawi się na ściance to gwiazda. Jak czytam podpisy pod zdjęciami mówiące o tym, jakie gwiazdy były na jakimś evencie, załamuję się! Przepraszam, jeśli Mandaryna jest gwiazdą, to kim ja jestem? Carycą!? - mówi wokalistka w wywiadzie dla "Wprost"
Zgadzacie się z nią?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail