Nie ma kibla, są widelce do herbaty

2008-07-25 5:00

Ale wstyd! Cała Polska huczała przed sezonem o barze Borysa Szyca (30 l.). Miała być fajna, klimatyczna knajpeczka w porcie w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie), a wyszła zbita z kilku pilśniowych desek spelunka. Bez toalety dla gości, ale za to serwująca do herbaty... plastikowe widelce!

"Żenada" - tak krótko goście komentują lokal popularnego aktora "Kompas Port". Bar stoi nad jeziorem Niegocin i wygląda mało zachęcająco. Szyc otworzył go 20 maja wraz z Kajem Schoenhalsem (42 l.), mężem Kasi Figury (46 l.), aby potem zamknąć z powodu braku kibelka i śmietników. Urzędnicy mówili jasno - jeśli warszawscy biznesmeni spełnią wszystkie warunki, to dostaną koncesję na prowadzenie lokalu.

Szyc miał wielkie plany wobec swojej nowej knajpy. - Włożyłem tam wszystkie oszczędności życia - wyjawiał nam z przejęciem. Ale więcej czasu spędzał na popijawach w stolicy, niż doglądaniu interesu. I takie są tego skutki. Zapomniano o klientach. Zabrakło dla nich kibelka. Ci, których przypili, muszą biegać za potrzebą aż 200 metrów do miejskiego szaletu.

- Nie ma jednoznacznych przepisów mówiących, że toaleta dla gości musi być w budynku restauracji. Może być na zewnątrz, chociaż 200 metrów to daleko. Ale to jest dozwolone - tłumaczą pracownicy sanepidu.

Skoro właściciel tak podle traktuje klientelę, nie ma się co dziwić, że bar świeci pustkami. Wczasowicze wolą się chłodzić trunkami na trawie, niż wydawać krocie w obleśnej budzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki