Nowa "Akademia Pana Kleksa" zmieszana z błotem. Poszło m.in. o żart o kupie

2023-12-28 10:53

Widzowie nową "Akademię Pana Kleksa" w kinie zobaczą od 5 stycznia. Znani krytycy filmowi widzieli już dzieło Macieja Kawulskiego. Swoją recenzję umieściła m.in. Karolina Korwin-Piotrowska. Czy po jej umieszczeniu zachęciła fanów starej wersji, by zobaczyli nową odsłonę? Bardzo wątpliwe.

Tomasz Kot i Piotr Fronczewski - Akademia Pana Kleksa

i

Autor: AKPA

"Akademia Pana Kleksa", gdzie zamiast Adasia Niezgódki zobaczymy dziewczynkę o imieniu Ada, budzi kontrowersje jeszcze przed wejściem na kinowy afisz. W tytułowej roli zamiast Piotra Fronczewskiego zobaczymy Tomasza Kota. Dla Fronczewskiego znaleziono jednak miejsce w nowej wersji filmu z 1984 roku. Aktor wciela się w Doktora Paj-Chi-Wo, którego 40 lat wcześniej grał nieodżałowany Wiesław Michnikowski. 

Zwiastun nowej "Akademii Pana Kleksa" budził spore wątpliwości, czy ta wersja udźwignie legendę kultowej już wersji w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego i czy będzie podobna do pierwowzoru, czyli książki Jana Brzechwy z 1946 roku. Recenzja Karoliny Korwin-Piotrowskiej tego do końca nie rozwiewa, a wręcz je potęguje.

- Akademia Pana Kleksa „Czekaliście na na to 40 lat” mówi na początku Piotr Fronczewski, dawny Kleks, i to jest najlepszy moment filmu. Sala bila na premierze brawo, otwierają się wrota bajki i… No właśnie. Jestem ciekawa dyskusji po tym filmie. I tego, jak przyjmą go dzieci, dla których ten film jest. Dla mnie to boleśnie chaotyczna, mocno inspirowana Władcą Pierścieni, Hobbitem, Osobliwym domem Pani Peregrine opowieść z wątkiem pacyfistycznym i dydaktycznym, w którym Kleksa jest jak na lekarstwo. Tomasz Kot ma niestety niewiele do grania, kilka scen to za mało na tak długi film. Tu jedynie Stankiewicz, choć dowcipy o kupie🤦‍♀️ i Stenka mają materiał do roboty i coś mogą z roli wykrzesać, a szkoda - zaczęła swój wpis Korwin-Piotrowska.

- Fajnie, że Adaś to teraz Ada, szkoda, że znowu romantyzujemy ojca, którego nie ma, a matka tak go poszukuje, że zapomina urodzin własnej córki. Dlaczego mieszkają w NY, który udaje warszawska Wola? Może chodziło o wprowadzenie międzynarodowego aspektu historii, bo dzieciaki, są z różnych krajów, różnych ras, choć pokazani stereotypowo. Tak zbliżamy się do samej Akademii, która na pierwszy rzut oka zachwyca, rzeczywiście działa wyobraźnią twórców i budżet. Nie po to w filmie jest paczkomat i na premierze też był, żeby było biednie;) jest zatem na bogato, ale nadal nie ma historii i jest coraz więcej szkolnej nudy, a szkoda, wszystko tonie w pięknych obrazkach, tylko ile można oglądać piękne i puste obrazki? Do tego mocno inspirowane tym, co widzieliśmy już w hollywoodzkich filmach? Można zwrócić uwagę na świetne surduty Kleksa, na cały koncept wizualny tej postaci, pozachwycać się drobiazgowością niektórych rozwiązań, choć lepiej nie zastanawiać się dłużej nad ich sensem i celowością. W tym wszystkim lśni najmocniej zło reprezentowane przez Danutę Stenkę, jej wyraz, kostium, wszystko, zło tu pociąga, ale czy taki był zamiar twórców? Nie wiem. Zrobienie nowej wersji tej historii to nie tyle szarganie świętości, ale zderzenie się z nowym światem. Minęło 40 lat, książka miała premierę w 1946 roku, mamy 2023 i po raz kolejny mam wrażenie, że toniemy w kompleksach jak Jasio, który sobie wyobraża Hollywood, zamiast skupić się na historii i warsztacie. Wielki zawód - zakończyła recenzję dziennikarka.

"Akademia Pana Kleksa" miała być hitem. Pierwsze recenzje nie pozostawiają złudzeń

Sonda
Obejrzysz nową "Akademię Pana Kleksa"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki