Od filmowej piękności po mistrza zen. Dlaczego Małgorzata Braunek porzuciła karierę u szczytu sławy?

2021-04-25 14:04

Miała wszystko, by odnieść sukces – zjawiskową urodę, talent i miłość widzów. Gdy jednak znalazła się na szczycie, zrozumiała, że prawdziwe spełnienie czeka na nią gdzie indziej.

(Nie)Zapomniani. Małgorzata Braunek

i

Autor: East News Małgorzata Braunek, film Potop
Grób Małgorzaty Braunek. Niezapomniani

Miłością do aktorstwa zaraził ją ojciec. Już w szkole teatralnej okazało się jednak, że na planie filmowym czuje się znacznie lepiej niż na scenie. A ponieważ jej nieprzeciętna uroda szybko zwróciła uwagę filmowców, zaczęła grać już w czasie studiów, co było wówczas zabronione. Szybko musiała opuścić więc mury uczelni, nie przeszkodziło jej to zrobić w szybkim tempie oszałamiającej kariery. Pierwsze kroki przed kamerą stawiała u najlepszych – Kazimierza Kutza w „Skoku” (1967) i Andrzeja Wajdy w „Polowaniu na muchy” (1969).

Ikona lat 70.

Dzięki współpracy z uznanymi reżyserami piękna aktorka szybko przykuła uwagę szerszej publiczności, co pociągało za sobą kolejne angaże. Przełomowa okazała się jednak dopiero rola Oleńki w „Potopie” (1974). Wielu początkowo widziało na jej miejscu inną polską seksbombę lat 70. – Barbarę Brylską.

Głosy krytyki tylko jednak zmobilizowały Braunek do cięższej pracy na planie, udowadniając tym samym, że jest do tej roli stworzona. Kolejną, która ugruntowała pozycję Braunek jako jednej z czołowych ówczesnych gwiazd kina, była postać Izabeli Łęckiej w serialu „Lalka”, którą zagrała trzy lata później. To właśnie wtedy, gdy mogła do woli przebierać w propozycjach zawodowych i cieszyła się uwielbieniem widzów – szczególnie męskiej części widowni – postanowiła na długie lata wycofać się ze świata filmu, szukając swojej drogi z dala od medialnego zgiełku.

Szukając siebie

Nie tylko błyskotliwa kariera filmowa nie przyniosła aktorce poczucia spełnienia. Nie znalazła go ani w pierwszym małżeństwie z aktorem Januszem Gittnerem, ani drugim z reżyserem Andrzejem Żuławskim. Dopiero trzeci mąż, pisarz i buddysta Andrzej Krajewski, pomógł jej odnaleźć właściwą drogę w życiu. To on namówił ją na podróż do Azji, gdzie Braunek zafascynowała się filozofią zen i buddyzmem.

Małgorzata Braunek

i

Autor: Archiwum serwisu

W 2011 r. otrzymała nawet tytuł rōshiego, co w tradycji „zen” oznacza w pełni oświeconego człowieka, który potrafi prowadzić innych do oświecenia. Zaangażowała się w walkę o prawa człowieka i ochronę zwierząt oraz wolontariat w hospicjum onkologicznym. Niestety po latach sama musiała zmagać się z nowotworem. Po długiej walce z chorobą zmarła w 2014 r., w wieku 67 lat.

Emisja w TV:

Polowanie na muchy

poniedziałek 13.55 Kino Polska

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki