Olga Bończyk zdradziła, ile osób umarło na jej rekach!

2024-03-21 5:30

Olga Bończyk (56 l.) była ostatnio gościem panelu dyskusyjnego fundacji „Serce nie ma zmarszczek”. Podczas dyskusji piękna aktorka wyznała, że wielokrotnie towarzyszyła bliskim osobom w ostatnich minutach życia. Artystka nie czuła wówczas strachu ani przerażenia. W rozmowie z nami także otworzyła się na tematy związane z ludzką egzystencją.

Piękna aktorka i piosenkarka to niezwykle odważna kobieta. Olga Bończyk otwarcie i wprost mówi o przemijaniu oraz o tym, czego nauczyła się od ludzi, których już przy niej nie ma. - Zmian w moim życiu było bardzo dużo. Podzieliłam je na różne kategorie. Do jednej z nich należą ludzie – mistrzowie, którzy widząc mój potencjał artystyczny dodawali mi skrzydeł, rozwijali mnie i pomagali uwierzyć w siebie, czy wskazywali drzwi, które należy otworzyć, żeby zrealizować swoje marzenia. Ci ludzie generowali we mnie zmiany, żeby się rozwijać, żeby sięgać wyżej i sięgać gwiazd. Jest też druga strona życia, i nie wiem, czy to jest przywilej, czy taki dar losu, że bardzo wielu, bardzo ważnych dla mnie ludzi odchodziło niemal na moich rękach. Grażyna Szapołowska powiedziała, że to pewien przywilej i honor od losu, że można być z kimś w tej ostatniej minucie, w ostatnim tchnieniu, które z siebie wydaje – opowiada „Super Expressowi” Olga Bończyk.

Olga Bończyk towarzyszyła bliskim w ostatnich momentach ich życia

Olga Bończyk wymienia, komu towarzyszyła w ostatnich chwilach życia. – Na początku to była moja mama, potem mój tato. Później moja przyjaciółka… i jeszcze kilka osób odchodziło na moich rękach. Pomijając głębię rozpaczy, która w każdym z nas się budzi, ten moment jest tak wyjątkowy i niewątpliwie zmienia perspektywę patrzenia na życie i sprawia, że w nas też coś się zmienia. Te odejścia bardzo bliskich mi ludzi, również zmieniały mnie i to w człowieczą stronę również i w poczucie, że nikt z nas nie trwa wiecznie. Trzeba się cieszyć życiem póki trwa, kochać je, zakochać się w nim, zakochać się w sobie i po prostu żyć i brać wszystko pełnymi garściami – tłumaczy i zapewnia, że nie boi się śmierci. – Wchodziłam na salę szpitalną bez lęku. W ogóle nie boję się śmierci. Mam przekonanie, że tam po drugiej stronie jest lepiej. Szaleństwem byłoby powiedzieć, że nie mogę się doczekać, kiedy przejdę na drugą stronę i spotkam moich bliskich, bo aż tak nie garnę się do tego, żeby kończyć żywot na ziemi. Mam naprawdę bardzo dobre życie. Uważam jednak, że odejścia moich bliskich dały mi wiarę w to, że to ziemskie życie nie jest najlepszym momentem w życiu naszych dusz i wszystko można zmienić, jeśli nie w tym wcieleniu, to warto przejść w następne wcielenie, żeby pozmieniać dużo rzeczy dla siebie i dla innych – wspomina gwiazda.

QUIZ sentymentalny. Pierwsza obsada "Na dobre i na złe". Kto grał Bruna, Kubę, Zosię i innych?

Pytanie 1 z 18
Rolę Kuby Burskiego grał:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki