On zamorduje mnie tak, jak planował

2008-12-10 5:00

Szalony wielbiciel, który przed dwoma laty uwięził Adriannę Biedrzyńską (46 l.), jest na wolności i wciąż zagraża życiu artystki!

Adrianna Biedrzyńska (46 l.) każdego dnia drży o swoje życie. Fan psychopata, który dwa lata temu uwięził ją w domku letniskowym, przebywa na wolności. - Andrzej G. (52 l.) to człowiek zdolny do wszystkiego - uważają biegli. Biedrzyńska twierdzi, iż groził, że ją zabije!

- Może mnie w końcu zamorduje tak, jak planował - wyznała "Super Expressowi" roztrzęsiona aktorka.

Niestety, od nas dowiedziała się o wypuszczeniu na wolność Andrzeja G.

- To chory człowiek i powinien się leczyć - mówi zdenerwowana pani Adrianna.

Do tej pory wielbiciel psychopata miał sądowy zakaz zbliżania się do Biedrzyńskiej i był poddawany badaniom psychiatrycznym. Okazało się, że w chwili porwania był niepoczytalny i nieleczony może dopuścić się różnych rzeczy.

Niepoczytalny fan

- Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o umieszczenie Andrzeja G. w zakładzie psychiatrycznym. Biegli orzekli, że to człowiek niepoczytalny i na wolności może dopuszczać się podobnych czynów - wyjaśnia Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Andrzej G. dwa lata temu zgotował aktorce prawdziwe piekło. Wszystko zaczęło się od tego, że mężczyzna ten podał się za organizatora konkursu recytatorskiego w Złotym Potoku pod Częstochową. Zaprosił nieświadomą zagrożenia Biedrzyńską, by została jurorką w komisji konkursowej. Oczywiście zaproponował odpowiednią kwotę za udział w widowisku. Wszystko wyglądało tak, jak zazwyczaj się to odbywa.

Zwabił artystkę

Jednak był to podstęp, aby zwabić aktorkę do domku letniskowego w Złotym Potoku. Gdy niczego nie podejrzewając Biedrzyńska weszła do środka, Andrzej G. zamknął drzwi na klucz i przez siedem godzin przetrzymywał wystraszoną aktorkę.

Ten chory człowiek tłumaczył, że jest jej wielkim fanem i właśnie obchodzi 50. urodziny. Swój jubileusz postanowił uczcić, spędzając czas właśnie z nią. Przez kolejne godziny dręczył ją opowieściami o swoim życiu i zapewniał, że za nią szaleje.

Wypuścił Biedrzyńską dopiero późnym wieczorem. Aktorka już następnego dnia rano o swych strasznych przeżyciach opowiedziała policji. Zatrzymany mężczyzna tłumaczył, że bardzo dobrze znają się z aktorką i wszystko odbyło się za jej zgodą.

Czeka na wyrok

Do tej pory nie został ukarany za porwanie. A znana aktorka każdego dnia musi żyć z lękiem, że gdzieś za rogiem może czaić się niebezpieczny wielbiciel, który przecież groził, że ją zamorduje...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki