Łoże śmierci Jacksona

2009-08-04 9:00

Zdjęcie sypialni Jacksona, które dopiero teraz ujrzało światło dzienne, pokazuje, jak dramatyczne były ostatnie chwile króla popu! Fotografia łóżka gwiazdora została zrobiona kilka minut po tym, jak Michael Jackson (50 l.) zmarł na zawał serca.

W pokoju w posiadłości w Los Angeles widać sprzęt do reanimacji i osobiste rzeczy Michaela. Wszystko wskazuje na to, że sensacyjna fotografia może być dowodem w śledztwie w sprawie zabójstwa Jacksona. Ponieważ przedstawia miejsce zbrodni.

Właśnie w tym pokoju rozegrała się dramatyczna akcja ratunkowa. Kiedy król popu stracił przytomność, osobisty lekarz dr Conrad Murray desperacko próbował go reanimować. Po blisko 30 minutach bezskutecznej walki w końcu poddał się i zadzwonił po pogotowie - przynajmniej taką wersję na razie przyjęto. Dosłownie kilka chwil później zrobiono to zdjęcie.

Potwierdzono, że fotografia jest autentyczna i pewne jest również, że wszystkie rzeczy w pokoju uwiecznione na niej - nie zostały posprzątane. Wszystko dlatego, że tuż po śmierci Jacksona policja zaplombowała pokój do celów śledztwa.

Sprzęty, których używał dr Conrad Murray, zostały dokładnie w tym miejscu, w którym je zostawił. I tak na fotografii dostrzec można specjalistyczną aparaturę medyczną przeznaczoną do reanimacji, maskę tlenową, specjalną opaskę uciskową. Oprócz sprzętów medycznych w łóżku pozostały też bardziej osobiste rzeczy króla popu, takie jak różaniec, lalka, pasta do zębów i pieluchomajtki dla dorosłych.

Z pewnością to zdjęcie będzie dowodem w sprawie zabójstwa Michaela, które prowadzi policja w Los Angeles. Głównym podejrzanym jest właśnie dr Murray. Lekarz przyznał się, że wstrzyknął Jacksonowi profanol, czyli silny środek uspokajający używany przy operacjach. Brytyjska prasa ujawniła wczoraj kolejną sensacyjną informację, że tak naprawdę króla popu zabił asystent Murraya. Podobno, gdy osobisty lekarz smacznie spał, jego asystent wstrzyknął profanol proszącemu o lek Jacksonowi, nie wiedząc o tym, że kilkadziesiąt minut wcześniej zrobił to sam Murray. Niestety, wciąż nie wiadomo, jak było naprawdę.

Tymczasem pewne jest już, co stanie się z sierotami po Jacksonie. Amerykańskie media ujawniły, że Debbie Rowe (50 l.) zawarła ugodę z rodziną zmarłego króla popu i za 4 miliony dolarów zrzekła się praw do swoich dzieci. Teraz opiekę nad Prince'em Michaelem (12 l.), Paris (11 l.) - biologicznymi dziećmi Rowe - i najmłodszym Prince'em Michaelem II (7 l.) przejmie ich babcia Katherine Jackson (79 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki