Papież wymodlił zdrowie dla córki Stuhra

2008-12-26 7:00

Marianna Stuhr (25 l.), córka wybitnego aktora, jest prawdopodobnie dowodem na świętość Karola Wojtyły (85 l.). Jerzy Stuhr (61 l.) opowiedział nam niezwykłą historię swojej córki - historię jej choroby i cudownego ozdrowienia.

Choć wydarzyło się to trzy lata temu, przy wigilijnym stole rodzina Stuhrów wspomni te dramatyczne, a potem jakże radosne chwile. Marianna była wówczas studentką Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Pewnego dnia zaczęła się źle czuć. Narzekała, więc po kilku tygodniach rodzina namówiła ją, by poszła do lekarza. Diagnoza była straszna, podejrzenie raka.

- To było nieszczęśliwe miejsce, kręgosłup, drugi krąg - opowiada nam pan Jerzy i pokazuje miejsce na szyi. - Operacja była niebezpieczna. Blisko tętnicy. Mogło skończyć się paraliżem - z przejęciem dodaje aktor.

W tej chorobie, jak mówi Stuhr, grał najgorszą rolę. Oszczędzano żonę, córkę. To jemu lekarze mówili o wszystkim. A on? On przyjmował wszystko na bary.

- Wiedziałem, że muszę być podporą dla najbliższych... - zwierza się aktor.

"Pękłem tylko raz, tuż przed samą operacją" - tak Jerzy Stuhr napisał w swej najnowszej książce "Stuhrowie. Historie rodzinne". "Poszedłem do księdza infułata Jerzego Bryły".

Obaj znają się od 51 lat. Stuhr jako mały chłopiec był u niego ministrantem.

Ks. Jerzy Bryła (80 l.) doskonale pamięta tę historię. Tak dziś o niej opowiada: - Przyjechała do mnie rodzina Stuhrów, do spowiedzi i komunii. Kiedy opowiedzieli mi, co się dzieje, przejąłem się... Tego dnia wyjeżdżałem do Rzymu. Obiecałem więc im, że gdy tylko spotkam się z papieżem, poproszę go o wsparcie. I tak się stało. Następnego dnia była kolacja w Watykanie. Zaraz na początku powiedziałem Janowi Pawłowi II o chorobie córki pana Jerzego. Powiedziałem, że to poważna sprawa, podejrzenie raka złośliwego. Papież posmutniał. Przestał jeść i powiedział: "Panie Boże, Tobie powierzam tę sprawę".

I zdarzyła się rzecz niesamowita! Jerzy Stuhr mówi nam o niezwykłych okolicznościach tego zdarzenia. Papież modlił się za Mariannę w tym samym czasie, gdy ona była operowana! Aktor w swojej książce napisał: "Dziś mówię Mariannie, by zgłosiła swój przypadek do cudów Jana Pawła II".

- My w domu tak mówimy... - potwierdza swoje słowa Stuhr. - W każdym razie ja wierzę, że taka modlitwa była nam potrzebna.

Wszystko dobrze się skończyło. Marianna wyzdrowiała, co roku musi jednak poddawać się kontroli lekarskiej. Skończyła studia, jest zdolną graficzką. Zaprojektowała okładkę książki znakomitego aktora. - Jestem z niej dumny - mówi z radością w głosie Jerzy Stuhr.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki