Aktor wraz z córką jechał na plan serialu "Banda Chudego".
- Zosia fotografuje. Chciałem, aby na pamiątkę zrobiła kilka zdjęć na zakończenie pracy nad serialem. Nie zamawialiśmy taksówki w korporacji, ale wzięliśmy pierwszą lepszą, z tzw. słupa. Gdy wysiedliśmy, a ja poprosiłem ją, żeby zrobiła fotki, powiedziała, że jest to niemożliwe, bo aparat właśnie odjechał - opowiada Pręgowski.
Aktor był przekonany, że sprzęt przepadł.
- Byłem już pewny, że go nie odzyskamy. Aż tu nagle zadzwoniła pewna kobieta. Okazało się, że była to córka taksówkarza. Powiedziała, że jej tata, Stanisław Mieczkowski, chce się spotkać, by oddać zgubę - dodaje pan Piotr.
Warszawski taksówkarz nie uważa, żeby zrobił coś nadzwyczajnego.
- Gdy zobaczyłem, że aparat został w samochodzie i że jest to profesjonalny sprzęt, nogi się pode mną ugięły. Poprosiłem więc córkę, żeby pomogła mi odszukać pana Piotra. Znałem go i od razu poznałem, więc było łatwiej - wyjaśnia pan Stanisław. Dodaje, że w życiu nie przyszłoby mu do głowy, żeby ten znaleziony aparat sobie zostawić.
- Ja nie miałbym z tego żadnego pożytku ani sumienia, żeby zrobić coś takiego. Uważam, że to normalne i ludzkie oddać zgubę - dodaje.