Przyjaciele popychają Justynę Steczkowską (ZDJĘCIA!)

bb

2010-02-23 11:27

Justyna Steczkowska (38 l.) to szczęściara. Zawsze może liczyć na swoich przyjaciół, którzy nigdy jej nie zawiodą i pomogą wybrnąć z każdej opresji. Kiedy w weekend zakopała się swoim pięknym czarnym samochodem w kupie śniegu, od razu wiedzieli, co robić. Po prostu ją popchnęli.

+ 6 zdjęć

Najnowsze z działu

Mamy zdjęcia

W tym roku skończy 80 lat. Niewiarygodne, jak dziś wygląda Magdalena Zawadzka. Zobaczcie też Gajosa, Łącz i kontuzjowaną Bakułę. Pojawili się na koncercie

Podajemy przepis satyryka

Tylko u nas! Tadeusz Drozda poleca swój ulubiony przepis na grilla! Te żeberka wyjdą tak, że każdy będzie palce lizać

Piękny dzień dla diwy

Niewiarygodne, jak Polska świętuje historyczny występ Edyty Górniak na Eurowizji. Szok na lotnisku w Warszawie. Mamy wzruszające wideo

Ujawniamy

Dagmara Kaźmierska po skandalu ucieka z Polski. Zrobiła już poważne kroki. "Tam mam ukierunkowane życie". Gdzie zamieszka?

Losy aktorki to gotowy scenariusz na film

Podbiła Hollywood i poślubiła księcia Monako, ale historia Grece Kelly nie przypominała bajki. Jej tragiczna śmierć wstrząsnęła światem

Był późny sobotni wieczór. Piosenkarka właśnie zakończyła swój występ w warszawskim Och-Teatrze, który należy do Krystyny Jandy (58 l.). Na koncert przybyły tłumy. Nie zabrakło też sprawdzonych przyjaciół. I całe szczęście, że przy niej byli...

Przeczytaj też: Justyna Steczkowska - seksowna i modna

Gdy Justyna wyszła z teatru, dreptał za nią wianuszek znajomych. Każdy z nich był obładowany do granic możliwości. Jeden niósł pudło z kapeluszem, inny walizkę z kosmetykami. Był nawet taki, co wynosił krzesło. No i bardzo dobrze - trudno wyobrazić sobie gwiazdę obładowaną tobołami.

Bo w końcu po to ma się przyjaciół, by pomagali. A okazji ku temu tego wieczoru nie brakowało. Bo Justyna znowu miała problem z samochodem. Tym razem zakopała się w śniegu. Kiedy tylko wsiadła do swojego auta i próbowała ruszyć, koła zabuksowały, a auto ani drgnęło. W mig przyjaciele ruszyli z pomocą. Po kilku mocnych pchnięciach wszystko się dobrze skończyło. Justyna była już w drodze do domu.