Krzysztof Cugowski: Rozbiliśmy nasze rodziny żeby być razem z Asią - FOTKI

2010-10-21 23:01

Życie założyciela i wokalisty Budki Suflera Krzysztofa Cugowskiego (60 l.) zmieniło się, kiedy los pchnął zespół za ocean. Ameryka wywróciła do góry nogami nawet życie prywatne Cugowskiego. Artysta zdradza "Super Expressowi", jak do tego doszło...

Jako jedni z ostatnich pojechaliśmy odnosić sukcesy w Stanach. Bo jak polski zespół wracał, to zaraz u nas pisano "wykonawca po sukcesach za oceanem", tyle że nikt nie zdradził, gdzie oni te sukcesy mieli. W tych domach parafialnych? Ci, którzy nas tam w 1987 r. zaprosili, wymyślili sobie, że zrobią nam prawdziwą trasę.

W związku z tym najpierw wydali naszą płytę. Tylko zapomnieli wydać jeszcze milion, albo dwa, dolarów na reklamę. Zażądali też, byśmy śpiewali po angielsku. Przyszedł pierwszy koncert na Broadwayu. Rąbiemy po angielsku, a w przerwie, w Stanach gra się z przerwą, żeby ludzie mogli napić się w barze, wbiega do nas organizator: - Słuchajcie, teraz wszystko po polsku! Polonia zgłupiała, nie mogła zrozumieć, dlaczego polski zespół śpiewa po angielsku?! W ciągu kolejnych 6 lat przebywaliśmy więcej w Stanach niż w Polsce. Prawdę mówiąc, wolałbym być w kraju, obejrzeć na własne oczy całą tę transformację, ale w Polsce nie było pracy.

Przeczytaj koniecznie: Cugowski: Mama do śmierci nie wybaczyła mi, że jestem piosenkarzem - ZDJĘCIA!

W Stanach poznałem moją obecną żonę Asię. Tak, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Po 2-3 miesiącach wiedzieliśmy, że to nie jest chwilowa przygoda, że trzeba z tym coś zrobić. Sytuacja jednak wcale nie była łatwa. Mieliśmy swoje małżeństwa, dzieci, córka Joasi miała 3 lata. Takie sytuacje nigdy nie są łatwe i przyjemnie, ale wydaje mi się, że jednak obyło się bez kataklizmu. Może dlatego, że nie chcieliśmy oszukiwać naszych partnerów? Wykonaliśmy odważny ruch, zwłaszcza Asia, która w Ameryce miała dobre, ułożone, dostatnie życie. Rozwiedliśmy się. Ja w Polsce, Asia w Stanach. Ona zabrała trzy walizki, ja wyszedłem z domu z teczką z dokumentami. Rok po rozwodzie zamieszkaliśmy w Lublinie. Nie mieliśmy niczego. Pamiętam na parapetówie podaliśmy dania na plastikowych talerzach, które Asia przywiozła ze sobą. Ludzie mówili: - Ale fajnie! - bo myśleli, że to taka moda, a myśmy po prostu... Jedno co mieli, to kredyt.

Asia jeszcze przed wyjazdem skończyła Szkołę Główną Planowania i Statystyki. Zrobiła też szkołę podyplomową - wyceny nieruchomości. To był strzał "w dziesiątkę". Mało kto miał wtedy w Polsce takie wykształcenie. Asia do dziś jest czynna zawodowo, ma własną firmę, jest biegłą sądową. A my z Budką... Nagraliśmy płytę "Nic nie boli tak jak życie", sprzedaliśmy jej w oficjalnym obrocie milion egzemplarzy. I to był moment, który przeniósł nas w inną rzeczywistość. Stać nas było na dom! I gdybym miał powtórzyć swoje życie jeszcze raz, tak jak ono wyglądało albo pozwolono by mi wybrać inny wariant, to zostałbym przy swoim życiu. Nie było w nim wielkich kataklizmów, szczęście mi sprzyjało... Muszę podziękować Bogu, że mnie toleruje. Zespół istnieje od 40 lat. Jako pierwsi nagraliśmy CD, pierwsi DVD. Zdobyliśmy wszystko, co było tutaj do zdobycia.

Może jednego żal. Nie dane nam było powalczyć o rynek zagraniczny. Kiedy mogliśmy, bo byliśmy młodsi, paszporty leżały w szafie na milicji, a teraz... jesteśmy już na to za starzy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki