- Maryla Rodowicz i jej mąż potrzebują pomocy specjalisty. Nie mogło pójść tylko o ślub kościelny. To pretekst. Za nim kryje się głębszy kryzys. Na przykład o to, kto ma dominować w tym związku. Inteligentni, zakochani w sobie ludzie, jeżeli jedno mówi, że chce ślubu, a drugie, że przeprasza bardzo, ale nie jestem zainteresowany, bo jest jakiś racjonalny argument, to nie ma dyskusji. A jeżeli to jest źródłem kryzysu, to znaczy, że kryzys jest głębszy i ukryty - tłumaczy Lew-Starowicz i dodaje: - Nie znam męża pani Maryli, ale ona jest kobietą silną i ma poczucie własnej wartości, więc może o to chodzi. Niestety, tak się zdarza, że po kilkudziesięciu latach bycia razem następuje kryzys, ponieważ ludzie się zmieniają, po wielu latach są trochę już inni.
Profesor uważa, że małżonkowie mogą sami sobie nie poradzić z tym problemem. - Od rozwiązywania takich problemów jestem ja i moi współpracownicy. Pani Maryla i jej mąż powinni iść do specjalisty. Nie zawsze jest potrzebna psychoterapia, tylko mediacja. Części związków udzielamy mediacji, która ogranicza się do jednej wizyty - zapewnia Lew-Starowicz.