Nie tak dawno Karol Strasburger dołączył do obsady "M jak miłość", dodatkowo cały czas pracuje na planie "Pierwszej miłości" oraz "Familiady". Zdając sobie sprawę z tego jak trudno zaparkować w mieście, zdecydował się na zakup małego auta.
- Można powiedzieć, że jestem prekursorem jeżdżenia małymi samochodami! Jest to chyba najmniejszy samochód dostępny na rynku. Kilka lat temu grając w teatrze Bajka miałem problem z parkowaniem. Zdarzało się, że mając większy samochód jeździłem kilkadziesiąt minut dookoła szukając wolnego miejsca. Doszedłem do wniosku, że taki mały samochód to genialne rozwiązanie w mieście - mówi nam.
Strasburger nie należy do mężczyzn, którzy muszą leczyć kompleksy dużymi samochodami. - Żeby mieć trochę satysfakcji z jazdy, kupiłem wersję sportową. Taki mały samochód budzi na początku cyniczny uśmiech u innych kierowców, że takie auto trzeba wyprzedzić, bo to zawalidroga. Do tej pory zdarza mi się, że panowie z kompleksami muszą mnie wyprzedzić, żeby pokazać, że są lepsi ode mnie, ale przy wersji sportowej mają z tym kłopot - dodaje.
Zobacz: 73-letni Strasburger na kwarantannie: "Mam rolę SMOCZKOWEGO". Co to znaczy?
Popularny aktor nie rozumie, dlaczego ludzie kupują drogie auta na które ich nie stać. Jego zdaniem to nie świadczy o człowieku... - Mamy w głowach, na szczęście nie wszystkich, że trzeba się pokazywać w samochodach klasy S, by być docenionym, a osoba publiczna to już w szczególności. Samochód nie decyduje o naszej pozycji. Ja na szczęście wyrosłem z tego. Samochód ma być wygodny, praktyczny. Ludzie z kompleksami muszą mieć wielkie limuzyny. Często okazuje się, że na kredyt, ja mam samochody na jakie mnie stać i które mi dobrze służą - mówi nam.
Jak udało nam się dowiedzieć, miłością do małych aut zaraził kilku dobrych znajomych.
Sprawdź się w quizie! "Familiada" - największe wpadki. To naprawdę się zdarzyło!