Ciepłe Święta u Anny Korcz

2008-12-26 12:10

Tradycyjne Święta z rodziną? Takie właśnie spędza Anna Korcz. Aktorka opowiada nam, co chciałaby ze świątecznej atmosfery przekazać swoim córkom i jak radzi sobie z wigilijnymi potrawami, skoro nie lubi gotować.

Se.pl: Ma Pani wizerunek osoby, która prowadzi spokojne, ustabilizowane życie bez skandali, a więc i kogoś, kto spędza Święta tradycyjnie. Czy tak jest w rzeczywistości?

Anna Korcz: Rzeczywiście, jestem osobą, która nie ma nic do ukrycia. Prowadzę zwyczajne życie. Święta u mnie będą takie jak u wielu innych osób, tradycyjne. Wigilia będzie w domu, z pięknie przystrojonym stółem. Jedzenie będzie ascetyczne. Będą najbliżsi, prezenty, świece, kolędy, oczywiście opłatek, sianko, czyli tradycyjnie, spokojnie i właśnie bez żadnych skandali.

Oznacza to, że Święta traktowane jako dodatkowe wakacje, z wypadem na narty nie wchodzą w grę...

Owszem, wchodzą, ale już po Wigilii, czyli pierwszego albo drugiego dnia Świąt. Natomiast Wigilię zawsze spędzamy w domu.

Gdy Pani myśli o swoich Świętach z dzieciństwa, to co z ich atmosfery chciałaby Pani przekazać swoim córkom?

Moje Wigilie z dzieciństwa były bardzo piękne. Zawsze spędzałam je w gronie najbliższych, przede wszystkim moich dziadków, ukochanej babuni i ukochanego dziadunia. Byli to wspaniali ludzie, którzy zawsze okazywali mi ogromną miłość. Każdy dzień u nich był dla mnie świętem, a Święta Bożego Narodzenia miały szczególne znaczenie. Były zawsze - jak na tamte czasy - bardzo obfite, zawsze pachnące pomarańczami i bananami. Był to trudny czas, wszystkie dobra trzeba było zdobywać, zwłaszcza cytrusy. Pamiętam też sernik z gorzką czekoladą na wierzchu i rodzynkami.

Mam nadzieję, że już dawno przekazałam moim dzieciom atmosferę tamtych chwil, czyli miłość, szacunek, ciepło i poczucie, że Święta to czas, kiedy nie ma żadnych trosk, a jedynie uśmiech. To są te niematerialne, nienamacalne rzeczy, które chciałabym, aby dziewczynki pamiętały ze swojego dzieciństwa.

Pani córki są tylko uczestnikami Świąt czy też one pomagają w ich przygotowaniu?

Jestem typem Zosi Samosi, jestem lwicą, więc większość rzeczy wolę robić sama. Pomagają mi w czynnościach, o które je konkretnie proszę. W kuchni, przy porządkach. Natomiast to ja jestem mistrzem ceremonii, ja podejmuję decyzje, jak będzie ubrana choinka, jak będzie przystrojony dom. Oczywiście, nie trzeba podejmować żadnych decyzji, jeśli chodzi o potrawy wigilijne, bo one z roku na rok są takie same (śmiech). Natomiast moje córki mają obowiązek wszystkiego po troszeczku spróbować, nawet jeśli czegoś nie lubią.

Ale na swojej stronie internetowej przyznaje Pani, że gotowanie nie jest jej mocną stroną. Jak więc sobie Pani radzi z tymi przygotowaniami, które w przypadku Świąt Bożego Narodzenia koncentrują się właśnie na gotowaniu?

Przede wszystkim, tak jak wspomniałam, Wigilia powinna być ascetyczna. To, że w tej chwili na stołach pojawiło się mięso, zupy różnego rodzaju, tuńczyki, kawiory, to nie znaczy, że my mamy to na stole. Mam tradycyjną Wigilię i przypuszczam, że przy tym pozostanę. Nie dlatego, że jestem taka bardzo tradycyjna, ale dlatego, że to jest kwestia przyzwyczajenia, po prostu u mnie w domu tak już pewnie będzie.

Owszem przyznaję, że kuchnia nie jest moim królestwem, ale to nie znaczy, że sobie w niej nie radzę, jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ja po prostu nie lubię gotować, a to czy umiem czy nie, to mogą oceniać najbliżsi. Gotuję dlatego, że wielokrotnie po prostu muszę, zwłaszcza, że gotowe potrawy ze sklepu najczęściej nie są zbyt smaczne.

A co Pani najlepiej wychodzi z wigilijnych potraw?

Śledzie nie są zbyt wymagające. Jedne są z oliwą i z cebulką. One są pyszne same w sobie, więc trudno coś zepsuć. Drugie śledzie są w śmietanie i z jabłkiem, i tu też trudno o pomyłkę. Do tego będzie barszcz z uszkami, prawdziwy na zakwasie. Barszcz już mam, uszka są zamrożone. Oczywiście będą też kluski z makiem, mak też już mam, muszę jeszcze tylko przygotować łazanki.

Poza tym na stole na pewno znajdzie się kawałek smażonej ryby, ale nie będzie to karp, a prawdopodobnie sola albo mintaj. Z karpia rezygnuję, bo choć to dobra ryba, to ten rodzaj, który jest sprzedawany w naszych sklepach, jest niesmaczny. Będą też pierogi z kapustą i grzybami, ale nie ja je zrobię, ale jakaś ciocia. Na pewno nie będzie żadnej zieleniny, pomidorów i tym podobnych, bo to nie są świąteczne dodatki.

Czy na planie serialu "Na Wspólnej" planują Państwo jakąś Wigilię?

Co roku na planie jest piękna Wigilia, z pięknie ubraną choinką. W tym roku już po raz szósty dzieliliśmy się opłatkiem. Było bardzo sympatycznie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki