Szymon Majewski: NIE ZDAWAŁEM z klasy do klasy

2012-10-15 13:46

Szymon Majewski (45 l.), dziennikarz, prezenter porannego programu "Szymorning" w Radiu ESKA , ambasador Akademii Przyszłości, zdradza nam, że nie był w przeszłości zdolnym uczniem. - Nie znam całej tabliczki mnożenia - śmieje się gwiazdor.

Które wcielenie odpowiada panu najbardziej? Bo jest pan astrologiem, Perfekcyjnym Panem Domu, rapperem 'Mc Dziadem ' w radiu Eska...

- Teraz najbardziej pasuje mi wcielenie Perfekcyjnego Pana. Sam zmagam się z porządkiem w domu, wynoszę śmieci. A tu wkładając białą rękawiczkę sprawdzam przez radio czystość u ludzi. Zadzwoniła słuchaczka, która skarżyła się, że korniki w starych drzwiach nie dają jej spać. Poradziłem jej, by w każdą dziurkę do pyszczka kornikowi dała środek uspokajający lub by całość wieczorem potraktowała pędzlem z wódką, to się upiją i pójdą spać.

Podziwia pan Perfekcyjną Panią Domu?

- Nie, ale podoba mi się jej głos. To daleka, obca mi filozofia i nie należy zamęczać się nią. Mam wrażenie, że nawet w szpitalach nie ma takiego porządku, jak u Pani Perfekcyjnej. Jak mówiła moja mama, najważniejsze, by ogarnąć rynek.

Daleko pan zaszedł, a nie był pan dobrym uczniem. Pomogły geny, osobowość?

- Nie radziłem sobie w szkole, to prawda, nie przechodziłem z klasy do klasy. Nie byłem jakimś niegrzecznym uczniem, po prostu byłem wiecznie rozkojarzony i miałem kłopoty z kilkoma przedmiotami. Do dziś nie znam całej tabliczki mnożenia. Ale z innymi radziłem sobie całkiem nieźle. Tylko, że niewielu chciało to dostrzec, za to ciągle słyszałem: "Majewski, nie rokujesz!" Grepsem, żartem próbowałem zjednać sobie ludzi i dziś wykonuję to, co robiłem przez lata... I prawdopodobnie te kłopoty wzmocniły mnie. Nie znalazłem sobie ciepłej posadki czy kierunku studiów, który by mnie stłamsił. Poszedłem do prywatnego radia i zacząłem realizować swoje wariackie plany.

Ma pan satysfakcję: Pokazałem wszystkim niedowiarkom, nauczycielom, że daję radę?

- Nie czuję specjalnej radości z faktu, że oto o mnie piszą i jestem w gazecie. Ale smutno mi, że moja mama czy dziadek tyle troski i czasu poświęcili mi, męczyli się ze mną, ze szkołą i nie dostali satysfakcji, którą może otrzymaliby, gdyby był trochę innego rodzaju system edukacyjny. W mojej mamie stale był lęk, że nie poradzę sobie. Mama zdążyła poczuć dumę ze mnie, dziadek już nie.

Jest pan ambasadorem Akademii Przyszłości, która pomaga dzieciom zagubionym w szkole. Na stronie kupindeks.pl prosicie, by za 500 zł ufundować dziecku indeks, czyli roczny pobyt w Akademii Przyszłości. Sam pan kupił kilka indeksów. Na co idą pieniądze?

- Na całoroczne utrzymanie dziecka w projekcie, w tym na działalność tutora, opiekuna, który wziął pod skrzydła dziecko. Taki Szymek, który nie radzi sobie w szkole, będzie miał mistrza, który odrobi z nim lekcje, kupi ćwiczenia i indeks, w którym wpisze sukcesy, nawet najmniejsze typu "zgłosiłem się dziś do odpowiedzi". Będzie go motywował, bo w szkole nikt za drobne sukcesy nie chwali. Rozumiem, że czasem ciężko ogarnąć 30. osobową klasę, ale uważam, że bycie nauczycielem to wciąż misja.... A jeśli ktoś przez 7 godz. słyszy, "jesteś idiotą", to jest to obcinanie stożka wzrostu. "No to jestem idiotą" - w końcu dzieciak pomyśli i nie pójdzie za weną, ale za kolesiem z sąsiedztwa z butelką piwa. Tutor ma być takim przyjacielem i wcale nie staje w opozycji do szkoły.

Thomas Edison, największy wynalazca, był najgorszym uczniem w klasie, John Gurdon, tegoroczny Noblista słyszał, że naukowcem nie będzie. Co chciałby pan, aby po tej akcji, się stało z uczniami, szkołami?

- Chciałbym, żeby było więcej tutorów. Chciałbym, by szkoła stała się bardziej elastyczna. Skoro taki Majewski jest cienki z matmy i mostów budować nie będzie, to może mu odpuścić tę matmę, a dołożyć ciężaru na polski? Chciałbym, aby dzieci nie szły do szkoły jak na ścięcie, ale by znalazły tam kumpla, mistrza i akceptację. Bo przecież w swojej skali każdy jest wspaniały.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki