„Super Express” dotarł do akt afery podkarpackiej, o czym pisaliśmy tydzień temu. Prokuratura przesłuchała byłego policjanta Daniela Ś. oraz właścicieli nocnych klubów, Alexa i Żenię, którzy byli głównymi informatorami Patryka Vegi i występowali w jego filmach promujących „Pętlę”. Mężczyźni twierdzą, że sekstaśmy, o których mówił reżyser, nie istnieją.
– Wszystkie rozmowy o tym, że ja i brat posiadamy nagrania taśm z naszych burdeli, są totalną bzdurą. Vega to kręcił na potrzeby promocji filmu – powiedział śledczym Aleksiej. – Podpisałem z bratem kontrakt, z którego wynika, że mam uczestniczyć w produkcji tego filmu. Mam nagrania z planu filmowego, gdzie Vega tworzy pseudo kasety, pseudo taśmy. To on sam nagrywał sceny seksu z ukrytych kamer – zeznał. – Nagrania miały stworzyć wrażenie, że są to prawdziwe taśmy, o których pisały gazety – dodał.
Zobacz: Vega ujawni sekstaśmy z udziałem polityków i gwiazd. Poda nazwiska [WIDEO]
Vega ma inną wersję i broni swojej racji. Twierdzi, że wszyscy łącznie z nim zostali zastraszeni.
– Oczywiście, że te sekstaśmy istnieją. Bohaterowie, którzy udzielali mi tej dokumentacji, zostali wystraszeni, w związku z czym twierdzą, że tych sekstaśm nie ma i że padli ofiarą mojej manipulacji – powiedział w „Hejt Parku”. – Myśmy do ostatniego momentu zastanawiali się, rozpatrywali, czy coś przed premierą wypuścić, natomiast dostaliśmy sygnał, że jeżeli to się stanie, to się skończy tragicznie. W przypadku niektórych materiałów w ogóle mówiono, że to jest po prostu zgon – dodał. – Że wsadzą nam do łóżka dziecko i będziemy zniszczeni. Dlatego zrezygnowaliśmy z tego, bo się wszyscy bali, i uznaliśmy, że nie jest to czegokolwiek warte – wyznał Vega.
Zobacz: Izabela Trojanowska SZOKUJE. Chodzi o seks z kobietami