W dniu pogrzebu Ozzy'ego Osbourne'a nadeszła straszna wiadomość! Nie żyje Paul Mario Day, pierwszy wokalista Iron Maiden!

Nadeszły najczarniejsze dni dla fanów ciężkiego brzmienia. 22 lipca 2025 roku zmarł Ozzy Osbourne, lider Black Sabbath. W dniu jego pogrzebu, 30 lipca 2025 roku przyszła kolejna tragiczna wiadomość. We wtorek, 29 lipca zmarł Paul Mario Day, pierwszy wokalista Iron Maiden. Miał 69 lat.

 Nie żyje! Paul Mario Day — pierwszy wokalista Iron Maiden

i

Autor: Instagram/ Archiwum prywatne

Trudno wyobrazić sobie większą dawkę żałoby dla miłośników ciężkiego grania. W ciągu zaledwie tygodnia świat stracił Księcia Ciemności i pierwszego wokalistę Iron Maiden. Ozzy był ikoną Black Sabbath, a Day wspierał początki Iron Maiden. 

Pierwszy wokalista Iron Maiden nie żyje

Paul Mario Day zmarł 29 lipca w Newcastle w australijskim stanie New South Wales. Tu żył od połowy lat 80. Tragiczną wiadomość przekazał mediom Andy Scott, gitarzysta zespołu Sweet w dniu pogrzebu Księcia Ciemności. Miłośnicy ciężkiego brzmienia znów pogrążyli się w żałobie. Day był pierwszym wokalistą Iron Maiden. Oficjalna przyczyna śmierci gwiazdy nie została podana do publicznej wiadomości. Wiadomo, że muzyk od lat chorował na nowotworów. Miał 69 lat.

Dla niektórych miłośników Iron Maiden nazwisko Paul Mario Day ma rangę kultową. W grudniu 1975 r. dziewiętnastoletni wówczas wokalista został przyjęty przez basistę Steve’a Harrisa do raczkującego zespołu. Na scenie z Maiden spędził zaledwie dziesięć miesięcy - od grudnia 1975 r. do października 1976 r. - śpiewając na ok. 20 koncertach. Mimo krótkiego stażu Day pomógł ukształtować surowe, agresywne brzmienie. Wokalista jednak nie pojawił się na żadnym albumie Iron Maiden

W jednym z wywiadów Paul Mario Day przyznał po latach, że we wczesnym etapie nie był gotowy na wysokie wymagania Harrisa; wyrzucono go za "brak energii i charyzmy", co bardzo go zabolało, ale zmobilizowało do rozwoju. Po rozstaniu z Iron Maiden, Day nie zniknął z rockowej sceny. W 1980 r. założył heavy‑metalowy zespół More. Z nim wystąpił na słynnym festiwalu Monsters of Rock w Donington i nagrał album "Warhead". W kolejnych latach był frontmanem grup Wildfire (1983–1984) i Sweet - reaktywowanej legendy glam‑rocka. Sweet wspomina dziś jego występy w Australii i wyprzedane koncerty w londyńskim Marquee; gitarzysta Andy Scott podkreślił, że gdy Day przyszedł na przesłuchanie, "nie szukaliśmy dalej". 

Ostatnie lata i walka z chorobą

Od 1986 r. Paul Mario Day mieszkał w Australii, gdzie zaangażował się w lokalną scenę heavy‑metalową. . Nigdy nie porzucił tworzenia – jeszcze na początku 2025 r. publikował w mediach społecznościowych zapowiedzi nowego materiału. Według Guardiana, ostatnie lata spędził pod opieką hospicjum; był zawsze otoczony miłością swojej żony Cecily. 

O jego śmierci poinformowali koledzy z More i Sweet. Grupa More napisała, że Paul "był wielką częścią NWOBHM i dobrze znaną postacią brytyjskiego rocka".

Iron Maiden opublikował lakoniczne, pełne żalu oświadczenie:

Paul był cudownym człowiekiem i dobrym kumplem. Odpoczywaj w pokoju

Polscy sympatycy wspominają wizytę More w 1981 r., gdy grupa zagrała "Warhead" podczas Monsters of Rock. Przywołują też i anegdoty z młodości Day’a.

Kiedy w 2018 r. czterech z pięciu członków oryginalnego składu Iron Maiden ponownie stanęło do zdjęcia, wszyscy się uśmiechali. Teraz na fotografiach widać łzy. 

Choć nie podano oficjalnej przyczyny śmierci, wśród znajomych krąży informacja, że Paul od lat zmagał się z chorobą nowotworową. Przyjaciele określają go jako zdeterminowanego wojownika. Jeszcze kilka miesięcy temu pojawił się na lokalnym koncercie w Newcastle, wspierając młodych muzyków i zapowiadając powrót na scenę. Guardian podaje, że ostatnie lata spędził w hospicjum, ale wciąż śpiewał i grał!

Nie przegap: Pogrzeb Ozzy'ego Osbourne'a. Tak pożegnali go fani: "Od Grześka z Będzina"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki