Edward Linde-Lubaszenko: Wakacje spędzę w domu, by cieszyć się kuchnią i... sedesem

2010-07-24 6:00

Marzymy o wczasach na Majorce, w Tajlandii... Chcemy uciec jak najdalej, by mieć zapewnioną dobrą pogodę, przygodę, dziesiątki wrażeń. Ale są Polacy, którzy ani myślą wyjeżdżać z Polski. - Ja tu wszystko mam - mówi aktor Edward Linde-Lubaszenko (71 l.).

- Co z wakacjami?

- Ja wakacje spędzam w domu. Jadę z Polski do Krakowa, gdzie mieszkam.

- Ale jest tyle pięknych miejsc, Karaiby, Lazurowe Wybrzeże?

- Ale mnie jest tutaj najlepiej na świecie. Wreszcie mogę nacieszyć się swoją kuchnią, umywalką w łazience, sedesem. Wreszcie mogę porządnie wyrzucić wszystkie śmieci do zsypu. Mogę bez pośpiechu pospacerować po domu. Cisza, spokój. A to oprę się o tę ścianę, a to o tamą. Ja nawet rozumiem, że ludzie chcą wyjechać daleko. Jeśli pracują dwa przystanki dalej, to się nie dziwię. Ale ja do pracy jeżdżę czasem bardzo daleko...

- A rozrywki, wrażenia?! Jakie to wakacje bez rozrywki?

- Ależ ja tu wszystko mam. Włączę sobie wentylatorek i telewizor. Mam trzy dekodery i chyba wszystkie możliwe kanały sportowe, bo bez sportu nie ma wakacji. Który ośrodek wczasowy mi to zapewni? A tak mogę zasnąć przy 179 kanale, gdy będę chciał. Kiedyś jeździłem na wakacje do pewnego ośrodka w Polsce, to sam kupiłem dla siebie tam telewizor. Atrakcje? Już miałem w życiu atrakcje. Pojechałem kiedyś na Kubę, zawodowo, oczywiście nie sam, wysłano ze mną grupę opiekunów z Polski. I tam na Kubie spóźniły się panie, które miały nas odebrać z lotniska. Oczywiście żaden z opiekunów nie mówił po hiszpańsku, nawet nie wiedział, do kogo zadzwonić. Pojadę, pojawią się kłopoty, na przykład biuro padnie. Na co mi to? Polska jest najfajniejsza!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki