Z Dodą kawy nie piję

2008-08-22 7:30

Po kilku dniach spędzonych w Paryżu Anna Wyszkoni pojawia się w Drawnie, żeby zaśpiewać podczas Pikniku nad Drawą. Rozmawiamy przed występem, w namiocie obok sceny. Jest głośno, a rozmowie czasami przysłuchuje się synek piosenkarki, Tobiasz. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest szczęśliwa. Często się śmieje, a przyszłość widzi w różowych kolorach.

"SE": - Ludzie kojarzą panią z zespołem Łzy, a jutro na 45. międzynarodowym Sopot Festival 2008 zaśpiewa pani z grupą Video? O co w tym wszystkim chodzi?

A.W.: - Występujemy jako Ania Wyszkoni i Video, a wspólne granie było spontanicznym pomysłem. Zaśpiewamy w duecie piosenkę pt. "Soft" i powalczymy o nagrodę, Bursztynowego Słowika. To taka odskocznia od mojego normalnego muzykowania.

- Koledzy z Łez pozwolili pani tak sobie odskoczyć?

- Nie było problemu (śmiech). W prasie pojawiły się pogłoski, że opuściłam zespół, co jest absolutną nieprawdą. Łzy są moim muzycznym domem. Chłopcy o tym wiedzą i nie mają powodów do niepokoju ani zazdrości.

- Powody do zazdrości, szczególnie o tak atrakcyjną koleżankę, zawsze się znajdą...

- Dziękuję! Łzy istnieją od 12 lat i myślę że nadszedł czas, kiedy każdy może zrobić coś swojego, co wcale nie zaburzy pracy zespołu. Pracuję nad pierwszą solową płytą. Lubię eksperymenty. Ostatnio w Mrągowie śpiewałam nawet country.

- Konkretnie: pytała pani o zgodę na śpiewanie z Video?

- Nie (śmiech). Wszystko odbyło się płynnie, gdyż Łzy i Video mają wspólnego menedżera Maćka Durczaka. Na dodatek jest on moim życiowym partnerem, więc nie mamy przed sobą sekretów.

- Planujecie ślub? A może wcześniej dzieci?

- Nie jest tajemnicą, że wspólne życie bez dzieci trudno sobie wyobrazić. Kiedy to wszystko nastąpi - nie wiadomo. Jeżeli będziemy chcieli się pobrać, to dowiecie się o tym od nas pierwsi (śmiech). Poza tym prywatne plany wolę zachować dla siebie. Kiedyś powiedziałam prasie za dużo i potem żałowałam. Pamiętam wielki szum medialny wokół mojego rozwodu. Teraz chronię prywatność.

- Ale proszę chociaż powiedzieć, czy Maciek nie jest zazdrosny o przystojnego aktora Wojtka Medyńskiego, z którym nakręciła pani momentami dość gorący teledysk do piosenki "Oczy szeroko zamknięte"?

- Cóż, gdy Maciek ogląda ten klip, jest pewnie trochę zazdrosny, ale wie, że choć Wojtek jest przystojnym mężczyzną, nie jest w moim typie. Poza tym kiedy pięć lat temu kręciliśmy ten teledysk, nie byliśmy jeszcze parą.

- Ryszard Rynkowski swoją obecną żonę poznał po koncercie, gdy przyszła prosić o autograf. Pani była podrywana przez fanów, zanim związała się z Maćkiem?

- Zdarzały się przypadki, że po występie przychodzili mężczyźni i prosili mnie o numer telefonu. Nie dawałam, bo nigdy nie byłam na tyle samotna i żądna przygód, by się umawiać z fanami.

- A chociaż na całusa mogli liczyć?

- Nie pozwalam całować się fanom. Mogę komuś podać rękę, czasem przytulić, ale pocałunek to już według mnie za wiele. Jeśli zdarzy się coś takiego, to nie z mojej woli. Taka bezpośredniość, a czasami pewna nachalność fanów, choć bardzo miła, bywa czasami męcząca.

- A jeżdżenie po całej Polsce nie męczy?

- Już się przyzwyczaiłam, że każdego dnia jestem gdzie indziej. Cieszę się, gdy jestem w domu, ale już trzeciego dnia mnie nosi. Od 12 lat żyję na walizkach. Inaczej już nie potrafię. Czerpię z tego przyjemność, chociaż podróże z jednego końca Polski na drugi bywają męczące, szczególnie latem.

- Dlaczego?

- Nie mogę używać klimatyzacji, bo źle wpływa na moje gardło. Jeśli jadę busem razem z zespołem, koledzy czasami błagają, żeby chociaż na chwilę włączyć zimny nawiew - chociaż na nogi, ale jestem nieugięta. Chłopcy wiedzą, że albo przemęczą się tych kilka godzin, albo przez dwa tygodnie będę leczyć gardło i mogę mieć problem podczas koncertów.

- Kiedyś miała pani poważne problemy z gardłem...

- To było dawno, na początku naszej kariery. Musieliśmy odwołać 15 koncertów. Na szczęście te dolegliwości już nie wróciły.

- Skąd się wzięły?

- Mogły mieć podłoże psychiczne. Byłam młodą dziewczyną, która marzyła, żeby śpiewać i wtedy te marzenia zostały przekreślone przez lekarza. Teraz zareagowałabym inaczej: szukałabym lepszych lekarzy (śmiech). Poza tym doświadczenie nauczyło mnie już, jak dbać o gardło - mam lepszą technikę śpiewania. Regularnie doskonalę też swój warsztat wokalny u wspaniałych nauczycielek śpiewu, a w ciągu roku jestem na około 10 koncertach zagranicznych gwiazd, by się im przypatrywać i uczyć się od nich.

- Osiągnęła pani sukces. Jak jest pani odbierana przez ludzi z małego rodzinnego miasteczka?

- Zupełnie normalnie, chociaż straciłam kontakt z dawnymi koleżankami. W show- biznesie też nie ma miejsca na głębsze przyjaźnie i wspólne spędzanie wolnego czasu.

- Nie wierzę! Nie spotyka się pani na pogaduchy przy kawce z Dodą i Mandaryną?

- (śmiech). Mieszkam poza Warszawą i nie mam bliskiego kontaktu z tamtym światkiem muzycznym. Zamiast podtrzymywać znajomości zawodowe, wolę poświęcić czas mojemu synkowi Tobiaszowi. Zamiast jeździć za mną na koncerty, woli zostać w domu. Nie przepada za tym całym szumem.

- A skoro o środowisku muzyków mowa... Podoba się pani, jak śpiewa Natalia Lesz?

- Obiecałam sobie, że nigdy nie będę głośno oceniać innych artystów. Panią Natalię na pewno czeka jeszcze dużo pracy, ale życzę jej jak najlepiej.

- Ma pani jakieś zawodowe cele?

- Chciałabym śpiewać tak długo, jak się tylko da.

- Życie bez muzyki dla pani nie istnieje?

- Śpiewam zawsze i wszędzie, nawet pod prysznicem. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki i śpiewu. Chciałabym dawać ludziom swoją muzyką wiele radości nawet za 30 lat. Przykładem takiej ponadczasowej postaci jest Maryla Rodowicz, która wciąż potrafi porywać swoimi piosenkami kolejne pokolenia fanów.

- Dzwonią do pani z "Tańca z gwiazdami"?

- Dzwonią, dzwonią od pierwszej edycji i nie tylko z "Tańca z gwiazdami", ale i wszystkich innych "tańców" (śmiech). Te programy są bardzo czasochłonne i nigdy się nie zgodziłam na udział w żadnym z nich. Mam co robić, gram ze Łzami mnóstwo koncertów przez cały rok i nie miałabym nawet kiedy poświęcić się ćwiczeniom i pracy na planie takiego programu.

- Ale jak już dojdzie do tego ślubu, to pewnie będą tańce...

- Przez 13 lat ćwiczyłam taniec. Umiem i lubię tańczyć i dlatego w sytuacjach weselno-imprezowych radzę sobie całkiem nieźle.

Anna Wyszkoni (28 I.)

Zodiakalny Rak. Wokalistka zespołu Łzy z niewielkiego Pszowa. Od 1996 roku na scenie. Wyśpiewała wiele przebojów: "Agnieszka", "Narcyz się nazywam", "Oczy szeroko zamknięte", "Jestem jaka jestem", "Pierwsza łza". Mama Tobiasza (7 l.). W 2003 roku rozwiodła się, a jej obecnym partnerem życiowym jest znany menedżer muzyczny Maciej Durczak. Jeździ toyotą RAV 4. Mieszka pod Wrocławiem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki