Żeby się dobrze żyło

2009-12-25 15:21

Rola Marii Zbieć, matki Mareczka z serialu "Na dobre i na złe", przyniosła Grażynie Zielińskiej (57 l.) popularność i serdeczną sympatię widzów. W Wigilię rozmawiamy z aktorką o tym najważniejszym dniu w roku

- Która z Wigilii najbardziej pozostała w pani pamięci?

- Podczas której świętowałam swoje 18. urodziny. Przyszłam na świat 23 grudnia, ale dopóki nie otrzymałam dowodu osobistego, byłam przekonana, że moja data urodzin to... 24 grudnia. Pamiętam, że zorganizowałam w domu spotkanie z okazji urodzin. W pierwszy dzień świąt przyszli moi znajomi, koleżanki i koledzy z liceum i ten jeden, który bardzo mi się podobał. Pamiętam też, jak byłam wtedy ubrana. Miałam na sobie aksamitną spódnicę i czerwoną bluzkę. Lecz to, że skończyłam 18 lat, nie oznaczało wcale, że byłam już dorosła. Przeciwnie, byłam młoda i głupiutka.

- Jakie zwyczaje kultywowało się w pani domu podczas świąt?

- Gdy jeszcze żyła babcia, przed Wigilią zaczyniała ciasto drożdżowe. Wszyscy w rodzinie brali w tym udział. Ktoś ucierał jajka z cukrem, ktoś inny biegł po drożdże, a babcia wszystkim dyrygowała i sprawdzała, czy proces przygotowań przebiega tak jak powinien, w odpowiedniej kolejności. Gotowe ciasto układało się w formach i niosło do piekarza, który znajdował się 500 metrów od naszego domu. Następnie przystępowaliśmy do przyrządzania karpia w galarecie i uszek. Wtedy babcia, a dzisiaj ja jestem mistrzynią karpia w galarecie. Przygotowuję go rok po roku i wszyscy są zachwyceni. Robię też uszka do barszczu. Podobno im są mniejsze, tym lepiej to świadczy o kunszcie gospodyni. Dzisiaj już się nimi nie bawię tak jak kiedyś, ale wciąż są nieduże.

- Jaki wymiar duchowy mają dla pani święta Bożego Narodzenia?

- Są czasem refleksji. Zastanawiam się, jaki był mijający rok, a ponieważ zazwyczaj bywa dobry, mam nadzieję, że następny również taki będzie. Życzę swoim bliskim, żeby nie opuszczał nas dobry los, aby omijały nas nieszczęścia i choroby, byśmy byli zadowoleni z tego, co robimy i by nic złego się nie wydarzyło. Przy stole wigilijnym panuje zawsze radosny, wesoły nastrój, nie wspominam smutnych chwil. Czasem tylko myślę o zwierzętach, które z nami były i odeszły.

- Czeka pani z wigilijną kolacją do pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdki?

- U nas w wigilijny wieczór jest dosyć dużo ruchu i zamieszania, więc często zasiadamy do kolacji, gdy na niebie gwiazdy święcą już wyraźnie.

- Czego chciałaby pani życzyć naszym Czytelnikom?

- Szczęścia, żeby się im dobrze żyło. Sobie też tego życzę w Wigilię.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają