Żona Dariusza Michalczewskiego wybaczyła mu, że ją dręczył

2018-01-04 4:00

Wygląda na to, że po kryzysie w małżeństwie Dariusza Michalczewskiego (50 l.) i Barbary (38 l.) nie ma już śladu. Bo chociaż małżonkowie spotykają się w sądzie, atmosfera między nimi jest przyjacielska. I pomyśleć, że jeszcze w grudniu 2016 roku w tym związku dochodziło do przemocy.

Pod koniec 2016 roku "Tygrys" trafił do aresztu po interwencji policji z powodu awantury. Żona pięściarza miała powiedzieć policjantom, że boi się agresywnego męża, który znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. Kiedy sprawa nabrała tempa i trafiła do prokuratury, kobieta zaprzeczyła swoim słowom, zasłaniając się emocjami. Twierdziła, że w ich małżeństwie nie ma nieporozumień. Postępowanie zgodnie z prawem toczyło się jednak dalej. W sierpniu 2017 roku sąd wydał tzw. wyrok nakazowy. Michalczewski otrzymał bardzo łagodną karę - jedynie 3000 złotych grzywny. Odwołał się jednak od wyroku. Teraz walczy o uznanie go za niewinnego. Małżonkowie spotkali się ostatnio w sądzie. Zachowywali się jak przyjaciele. Michalczewski miał nawet pożyczyć żonie swoje auto, którym Basia pojechała na siłownię.

Na początku marca odbędzie się ostatnia rozprawa. "Tygrys" jest dobrej myśli.

- Oczywiste jest, że pan Dariusz Michalczewski liczy na sprawiedliwy wyrok i oczyszczenie go ze stawianych mu przez prokuraturę zarzutów. Jak zawsze jestem dobrej myśli - mówi nam Jacek Rochowicz, adwokat "Tygrysa".

ZOBACZ: Wypuścili Michalczewskiego na Boże Narodzenie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki